Psotka została zgłoszona do adopcji w na początku tygodnia. Wczoraj po nią pojechałam i zabrałam. Do tej pory mieszkała w przedszkolu - nie jest chora ani zaniedbana, ale warunki miała marne - po pierwsze małą klatkę i mało ruchu, po drugie brak indywidualnej opieki, a po trzecie skandalicznie złe żywienie. Summa summarum Psocia waży 2,30 kg i ma z pół kilo nadwagi. Jest prześliczna, ma piękne, brązowe oczy w czarnej oprawie. Po zainstalowaniu w Uszatej dziarsko zabrała się do jedzenia podkładu higienicznego, więc została go pozbawiona
Miała wczoraj od razu wizytę-przegląd u naszego weta, w uszkach czystko, ząbki OK, doktor obciął szpony, które utrudniały chodzenie.
Króliczka jest trochę wystraszona, czasami burczy i złości się na rękę w klatce, ale na rękach grzecznie współpracowała. Zobaczymy, jaki charakterek pokaże za kilka dni - pierwsze chwile na nowym, obcym miejscu mogą być niemiarodajne.
Gdyby ktoś słyszał o kimś, kto poszukuje dziewczyneczki do adopcji - zapraszamy do kontaktu
Od poniedziałku mamy także pod opieką Kropka. Kropek jest kilkumiesięcznym (ze 4 m-ce?) królikiem kalifornijskim, który został wzięty z "hodowli" z powodu kataru i złamanej nogi. Kropek waży kilogram, ma paskudną sierść. Lewa kończyna miedniczna była złamana - teraz to złamanie jest zrośnięte, ale krzywo i noga odstaje na zewnątrz. Ale nie utrudnia Kropkowi poruszania się, nóżki używa - chodzi i kica. Katar... Cóż. Dawno takiego zapyzialstwa nie widziałam. Ma wzięty wymaz z nosa, ale jeszcze nie ma wyników. Jest leczony i na razie mieszka w szpitalu, bo nie nadaje się do wyjścia na świat.
Foto nosa Kropka poniżej.
Mamy od wczoraj także jeszcze jedna podopieczną - króliczkę w barwach kotka syjamskiego - popielata podpalana. Jest piękna. Odebrałam ją z krakowskiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt, gdzie oddała ją opiekunka z powodu alergii dzieci. Sisi ma wg słów oddającej 6 lat, miała dużą klatkę, a w niej trociny, zero siana, mieszankę i - uwaga - gałązkę bukszpanu
Ma ogromny, bolesny brzuch, zgrubienie na gruczole mlekowym, standardowo za długie pazury. Na sygnale prosto ze schroniska zawiozłam ją do szpitala, gdzie miała zrobione USG i RTG. Dostała leki, a dzisiaj będzie miała badania krwi i raczej nie ominie jej otwarcie brzucha
Trzymajcie kciuki, aby wyniki badań krwi były choćby w miarę przyzwoite, i aby się nie okazało, że biedna Sisi zatruła się tym bukszpanem...
O Rodzyneczce więcej napisze Zajęcowa.