na dzisiejszy dyżur jechałam z aparatem w torbie i wielkim zadowoleniem że zrobię zdjęcia naszych cudnych uszu... jakiż był mój zawód gdy okazało się że mam aparat,ale tym razem dla odmiany bez baterii...
postaram się nadrobić w przyszłym tygodniu...
Ale nic się nie martwcie, i tak Wam napiszę co ciekawego u naszych królików.
Chociaż nie, najpierw powiem, o tym, że dziś na dyżurze pomagała mi Kaja
bardzo dziękuję, i mam nadzieję, że zostaniesz z nami na stałe
A co do królików...:
Bardzo mnie zasmuciło, kiedy zobaczyłam
Aryę w uszatej, niestety dziewczynka wróciła do adopcji. Przykra sprawa, dla nas jej wielbicieli,a dla samej Aryi jeszcze bardziej... co zresztą widać, taki ponury puchatek spogląda na wszystkich w azylu z górnej półki regału...
Bella, poza klatką jest radosna i coraz bardziej ufna, no i jest czyściochem (100% bobków i sików w kuwetce) Niestety w klatce ciągle nerwowa, źle reaguje kiedy jakiś inny królik biega obok. Zastanawiam się czy by jej nie podmienić z kimś spokojnym klatki, tak żeby Bellunia mieszkała wyżej i nie musiała się ciągle irytować.
Sobaszka nienajgorzej radzi sobie na panelach, w klatce na stres reaguje silnym kręceniem się
jest super miziakiem, podkłada łebek pod rękę i ewidentnie sprawia jej to radość. Jest łagodna i mięciutka. Troszkę przypomina naszą Azylową Ritę, pamiętacie ją? Teraz kica szczęśliwa w dobrym domku, czego też życzę z całego serca Sobaszce
U
Czupurka wszystko w porządku, był trochę niezadowolony ze sprzątania w klatce, ale dał się przeprosić marchewką
W bobach nic się nie ruszało.
Pyzuś jest baaardzo wyluzowany. Królik absolutnie spokojny, powiedziałabym wręcz że zbyt spokojny...Na kilka godzin dyżuru większą część czasu możemy obserwować jego wywalone girki i głeboki sen.
Misia sobie troszkę pobiegała, bobki, i apetyt w porządku. Mówiła, że tęskni za ciocią Kejt
Daisy ładnie porosły plecy w miejscu tajemniczej dziury, bobków milion pięćset. Humor ogólnie w porządku, chociaż odnoszę wrażenie że to kolejny wycofany królik który potrzebuje więcej kontaktu z człowiekiem, żeby się całkiem rozkręcić.
Grimmi wczoraj został wykastrowany, rano dostaje zastrzyki podskórnie: enrofloksacyna 0,2 ml, loxicom 0,1 ml, jeśli ktoś nie umie robić zastrzyków najlepiej podejść do gabinetu. Czuje się dobrze
je w miarę przyzwoicie, bobczy, nie jest osowiały.
Bianka się nudzi i zrobiła sobie basen z dna klatki :oh wylała wodę z miski (całą!) i zamierzała się wykąpać, ale jej to uniemożliwiłyśmy... Na szczęście nie zdążyła się obrazić bo poszła biegać po azylu
Bubuś... bez zmian. Bardzo bardzo mnie to martwi... Mały nie rośnie, nie tyje, gluty są jak były... Wciąga ładnie jedzonko i leki, a efektów jakby brak... Na razie cieszymy się, że nie jest gorzej, choć tyle.
na dzień dzisiejszy doustnie nie podajemy antybiotyków, do pyszczka tylko immunoglukan wieczorem.
poza tym dwa razy dziennie inhalacje - 0,02 ml (dwie MAŁE kreseczki ze strzykawki) płynu o właściwościach odkażających na 5 ml soli fizjologicznej.