Od dzisiaj zamieszkała w Uszatej Bianka. Jest to nieco ponad roczna samiczka, niesterylizowana, nieszczepiona. Miała przestraszne pazury, więc zostały obcięte, waży 1730 g, dostała dopaszczowe odrobaczanie na dzień dobry. Jest śliczna
Przez ostatni miesiąc nie była zamykana w klatce, więc możliwe, że będzie jej się trudno przestawić na azylowe warunki, ale zobaczymy. Je sianko, suszki i zieleninę. Będziemy donosić, co u panienki słychać.
Śnieżynka jako jedyna ma zainstalowany w klatce domek, bo po dwóch zapaściach ze strachu stwierdziliśmy, że jest przypadkiem "domkowym". I co? I jakby na przekór wszystkiemu Śnieżynka najczęściej wyleguje się na domku
Na rękach jest bardzo grzeczna, mizianie po uszach przyjmuje z nieskrywaną rozkoszą. Tylko najpierw trzeba ją na te ręce ułowić w klatce (co do zadań najłatwiejszych nie należy, chociaż i tak widzę postępy w ciągu ostatnich dwóch tygodni). Odkurzacza boi się śmiertelnie, a numer, który w związku z tym wywinęła w piątek był na miarę roli oskarowej.
Nie zagłębiając się w szczegóły skończyło się znowu na wyścigach pt. czy dobiegnę z całkowicie bezwładnym i niekontaktującym królikiem do butli z tlenem czy też nie. Śnieżka potrzebuje dużo kontaktu z ludźmi. Trzeba ją pomału oswajać z naszą obecnością, podchodzić do klatki, mówić do niej, pomalusiu próbować głaskać po głowie. Na początku będzie atakowanie łapkami, burczenie i ucieczka, natomiast w takim stanie "społecznym" nie można jej zabunkrować, bo będzie ciągle odchodziła od zmysłów ze strachu.
Czarna banda też bidusia - potrzebują, by z nimi popracować. Kleo z nich najlepiej radzi sobie w Uszatej, Donatan i Sprężyna nadają się do natychmiastowej socjalizacji i oswajania, bo wszelkie zabiegi przy nich (np. dzisiejsze obcinanie pazurów) to jest dla nich ogromny stres i rozpaczliwe ciskanie się w obawie przed... no właśnie... przed człowiekiem? dotykiem?
A ja? Pomału czuję się jak kuwetowy mistrz Joda - przyłażę, wyjmuję po kolei kuwety i milcząco wpatruję się w bobki wzrokiem bacznym, poszukującym robali. Żywych od jakiegoś czasu nie widać, ale trupy w zasadzie każdego dnia.
Mam nadzieję, że nie będziemy prowadzić odrobaczania równiutko co dwa tygodnie przez okrągły rok, bowiem moja czujność i oczy mogą tego w pewnej chwili nie wytrzymać
Spokojnej nocy