Po wymianie płynów ustrojowych (dzięki usta-usta) i innych czynnościach reanimacyjnych - Szariczka przeżyła, choć nie wiem jakim cudem, ale jej stan jest nadal krytyczny. Przyczyną krwotoku był nowotwór macicy, a poprzez to wstrząs hipowolemiczny. Dzisiaj rano na nią spojrzałam i wiedziałam, że jedzie ze mną do pracy, bo coś jest nie tak.. W trakcie zabiegu przestało bić serce i nie oddychała - nie jestem Wam w stanie powiedzieć jak długo, dla mnie to trwało wieczność..
Zabieg skończyliśmy już 2 godziny temu, a jedyne, na co stać malutką, to mruganie oczkami, uszkami i oddychanie
poza tym - leży tak jak ją ułożę..
Trzymajcie kciuki