raporcik z dzisiejszego poranka:
bieganie:
- Opel i Marchewa jak najbardziej mogą razem
On się pakuje do niej do klatki, ona na niego burczy, on udaje że nie słyszy, ona się nie poddaje, on wyskakuje, ona wyskakuje, on zwiedza, ona zwiedza, on sobie o niej przypomina i przybiega, ona daje wystraszonego dyla, on stopuje (albo i nie), ona sobie przypomina, że przecież nie ma czego się bać, on wskakuje do niej do klatki, ona burczy i tak w kółko
Zresztą - co by nie robili, to jedyna bezpieczna kombinacja z Oplem
- Trusia z Zosią to kolejny niezły zestaw. Spokój grabarza - pardon, Zosi - tonuje nerwowość Trusi, a ruchliwość Trusi nieco motywuje Zosię do ruchu. Zero konfliktów
- Przedszkole/gimnazjum - bez komentarza, to cudny samograj
Jedno dziecię bawiło się dziś ze mną w jojo: dziecię hop na klatkę (oczywiście na fragment niezabezpieczony), więc ja łaps dziecię w ręce i na podłogę. odwracam się kontynuować sprzątanie, dziecię hop na klatkę, więc ja łaps dziecię w ręce i na podłogę. odwracam się kontynuować sprzątanie, dziecię hop na klatkę, więc ja łaps dziecię w ręce i na podłogę. odwracam się kontynuować sprzątanie, dziecię hop na klatkę, więc ja łaps dziecię w ręce...
:
jedzenie:
Cekotrofów żadnych nie było, ani w klatkach, ani po bieganiu. Rude interwencyjne cuda dostały furę suszków i koperek, pozostali rezydenci - warzywka i troszkę suszków.
Nie jestem pewna, czy Opel zjada siano z paśnika, podobnie Zosia. W paśnikach zostało bardzo dużo, a śmieci siankowych w klatce jak kot napłakał. u Trusi też zostało sporo siana, ale przynajmniej w klatce pod paśnikiem były ślady buszowania
organizacyjnie:
klucze do śmietnika przewiesiłam na tablicę (pamiętamy o segregacji!)
resztki suszków kupnych są w szafie, nowa dostawa samoróbek w pudle w magazynku
Uszata jest fajna