Moj Misiek na poczatku zalatwial sie tylko w klatce, pozniej zainwestowalam w kuwete naroznikowa, i tak sie zalatwial
a pozniej ja bardzo poobgryzal i kupilam mu nowa, ale taka prostokatna jak dla kota. Mialam wtedy troche wiekszy probelm to Misiek zaczal sie zalatwiac i inne miejsca w kojcu, i choc kojec byl na takiej wykladzinie to i tak to przechodzilo jakos bokiem na NOWE panele;p dobrze, ze tego tata nie widzial... ;p
Z kilkoma osobami rozmawialam na ten temat i sprobowalam zastosowac pod ta wykladzine katony, tzn. sciany od kartonow, ze jak przelecie to wchonie sie w karton i ja twyjte do miejsce tylko i podloze inny... wtedy mam czyste panele. Pozniej udalo sie jakos, ze zaczal sie zalatwiac do tej nowej kuwety, a teraz to w ogole swintuszek;p
bo zalatwia sie wlasciwie gdzie popadnie ( znaczy teren) a ja latam ciagle ze szmatka...;/
Zastanawiam sie nad kastracja Miska, nie tylko z powodu znaczenia terenu...
Ale czy kastracja wyeliminuje znaczenie terenu?
Moge jeszcze dodac, ze przy ostatnim (wczorajszym) spotkaniu w pokoju Miska z Duszkiem. Misiek go troche oblal moczem;/ nie bylo to zbyt przyjemne... od razu szmatka w ruch, i podloga do umycia, i Duszka tez trche szmatka czysta obtarlam... choc dzisiaj juz czulam, ze od tego czestego jego mycia juz tak nie smierdzi, bo powiem, ze ten mocz byl tak smierdzacy...
Z Duszkiem nie mialam zadnym tego typu problemow
On sobie wszedzie biega itp. i zalatwia sie w kuwecie, jedynie bobki robi w calej klatce... ;p