Witam
Przeglądałam wiele tematów, ale nie mogę znaleźć odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Aktualnie w domu posiadam parkę : Mefi (rok) i Fred (1,5 roku) - żyją z sobą w wielkiej przyjaźni, nie ma z nimi problemów. Oboje po zabiegach: sterylizacji i kastracji. W sobotę zabraliśmy maluszka z pseudo-hodowli, Pani twierdzi, ze ma 2 miesiące. Młody wystraszony, wycofany - jednak gdy samica biega po mieszkaniu strasznie się ożywia. Zaczyna biegać po kojcu, je, pije i bryka. Ona również na niego bardzo reaguje: pokłada się przy kojcu, podgryza go przez kratki. Niepokoi nas jednak fakt, że atakuje Freda- przez pierwsze 2 dni nie dała mu podejść do kojca, była bardzo agresywna. W ich wspólnej klatce agresja odchodzi- mizia go, tulą się, śpią razem. Aktualnie już nie atakuje Freda, tylko gdy go widzi w pobliżu kojca pokłada się jak do ataku jednak tego nie robi.
Kiedy młody biega Mefi rzuca się na klatkę i strasznie nią szarpie, chcąc wyjść do niego. Kiedy on zagląda do klatki chce go złapać przez pręty zębami. Jednak to małego nie wzrusza i dalej się kreci w okolicy- jak wspomniałam bardzo do niej się garnie.
Dzisiaj pościliśmy razem młodego i Freda (jako naszą ostoje spokoju) - Młody pobiegał trochę z nim, popodgryzał mu dupkę, podszedł do nas, widząc, ze Fred się nie boi. On natomiast na młodego zareagował dobrze, wręcz bym powiedziała, że ma go w nosie.
Zastanawiamy się jednak nad Mefi - czy mógł w niej obudzić się instynkt macierzyński czy to po prostu zwykła obrona terytorium?
Będę wdzięczna za jakieś podpowiedzi.