Nie wiem, czy to odpowiedni wątek ale nie miałam innego pomysłu gdzie go założyć.
Otóż mam problem: moja mama uważa, że 'karma dla królików", ze zbożem i innym syfem jest zdrowa dla naszego królka i kiedy nie ma mnie w domu, podaje mu na miseczce. Niedawno znalazłam resztkę, 2 kg karmy i próbowałam jej wytłumaczyć, że to niezdrowe i za kilka lat wyjdę efekty takiego żywienia - bez skutku. Ponadto w szufladzie suszy chleb, "na kotlety", ale kiedyś również podawała go dla królika więc mam wątpliwość. Podobnie jest z warzywami - ja zawsze obieram, bo wydaje mi się, że jest tam sporo nawozów i innej chemii, zawsze kupuję warzywa w małym sklepie, a mama w supermarkecie bo uważa, że tam jest zdrowa i piękna bez żadnej chemii, a w małych sklepach 'walą nawóz ile się da".
Nie wiem jak mam jej wytłumaczyć, że takie żywienie jest niezdrowe - spokojna rozmowa nic nie daje, jak podniosę głos też. Może i trochę przesadzam, np. z tym obieraniem ale wolę dmuchać na zimno. A do mamy nic nie dociera ponadto w poprzednim domu uszaty jadł "karmę dla królików", mieszkał na sianie które potem jadł ... Boję się, że jak teraz mama go tak dokarmia, niedługo naprawdę zachoruje.