Przeczytałam sporo wątków, ale chyba niczego nie znalazłam...
Gizmo jest niezwykle przyjacielski, towarzyski, daje się głaskać czy brać na ręce.
Wczoraj w nocy niestety miał miejsce już drugi (od roku, kiedy u mnie jest) - atak paniki - jak to nazywam. Na noc zamykam mu drzwiczki od kojca (ponieważ z wielką ochotą chowa się pod moim łóżkiem...i ciężko go stamtąd "wydobyć"), od góry naciągam siatke (Gizmo jest czasami jak Tarzan...już raz pokonał ściankę kojca). W nocy obudził mnie hałas przesuwanego kojca. Gizmo skacze po górze klatki, obija się o kojec, jest wtedy jak w amoku. Muszę wtedy szybko wstać, podejść do kojca, uspokoić go...niestety kończy się to tym, że ani on, ani tym bardziej ja nie możemy zasnąć.
Nie chcę, żeby (w ciemności) stała mu się krzywda. Pierwsza taka panika zdarzyła nam się w zeszłym roku, kiedy wzięłam go wtedy na ręce, na nosku miał ślady krwi, na szczęście okazało się, że to nic groźnego...
Wiem, że króliki są strachliwe, płochliwe i słyszą dużo...ale trochę się o niego martwię.