http://metromsn.gazeta.pl/Lifestyle/1,126513,13348392,Koncza_na_smietniku_i_jako_pokarm_dla_wezy__Prawniczka.htmlMam rowniez papierowe wydanie!
Aby dostać królika do adopcji, trzeba zagwarantować na piśmie, że nie weźmiemy go na karmę dla węży lub jako przynętę dla psów myśliwskich. Takie formalności są potrzebne, bo ludzie lubią nagrywać filmiki na YouTube, na których widać, jak pyton w trzydzieści sekund zjada wrzuconego do terrarium królika
Kilkanaście lat temu króliki traktowano wyłącznie jako zwierzęta hodowane na mięso i futro. Ich status zmienił się, kiedy trafiły do sklepów zoologicznych. Dzieci nie chciały chomika, ale miniaturowego królika.
Razem z liczbą sprzedanych domowych królików, w internecie rosła liczba wielbicieli zajęczaków. - Coraz częściej ludzie alarmowali, że widzieli królika wyrzuconego na śmietnik, albo hodowlę, w której zwierzęta były przetrzymywane w fatalnych warunkach - opowiada Iwona Kossowska, szefowa ogólnopolskiego Stowarzyszenia Pomocy Królikom. Założycielka najstarszego w Polsce stowarzyszenia tego typu (są trzy) ma 37 lat, jest absolwentką prawa na UW, podyplomowych studiów z prawa angielskiego i europejskiego uniwersytetów Warszawskiego i Cambridge. Weganka, autorka poradników o ochronie zwierząt dla policjantów i strażników miejskich. W planach doktorat z tej tematyki.
W 2004 r. z innymi wielbicielami królików założyła stowarzyszenie, które dziś liczy około trzydziestu działaczy i drugie tyle wolontariuszy. Działalność non profit w organizacji łączą z życiem zawodowym. Kossowska nie pracuje zawodowo. - Pochodzę z zamożnej rodziny, mogę więc zaangażować się w wolontariat - mówi.
Wchodzimy do domu i zabieramy królika
Dwa główne cele organizacji: interwencje, gdy właściciel, sklep zoologiczny albo handlarz na targu znęca się nad zwierzętami, a następnie szukanie nowych domów dla odebranych oprawcom królików.
- Przepisy pozwalają, aby stowarzyszenie mające taki cel w statucie interweniowało, gdy zagrożone jest życie zwierzęcia - tłumaczy.
Reagują więc np., gdy grupa dzieciaków kopie królika, traktując go jak piłkę, gdy ociekające krwią ciała królików ktoś wiesza na drzewach i zdjęcia wrzuca do sieci, gdy zwierzęta trzymane są w za ciasnej klatce, gdy ktoś je głodzi.
- Wchodzimy do takiego domu i mówimy, że to działanie niezgodne z Ustawą o ochronie zwierząt. Zwykle jest jedna osoba ze stowarzyszenia, inspektor ds. zwierząt i straż miejska lub policja - opowiada Kossowska.
- I ludzie oddają wam króliki? - pytamy.
- Oddają, wiedzą, że żadna kara ich nie spotka - mówi działaczka. Bo policja zwykle umarza postępowanie w sprawie znęcania się nad królikami ze względu na nikłą szkodliwość społeczną czynu. - Lepiej załatwić sprawę polubownie - mówi ekolożka.
Króliki dla pytona po złotówce na Allegro
Co roku stowarzyszenie dostaje od władz Warszawy ok. 10 tys. zł w ramach programu przeciwdziałania bezdomności zwierząt. Króliki są sterylizowane, leczone i karmione do czasu, aż znajdzie się dla nich dom. Na ich leczenie idą często dwa-trzy tysiące złotych. Więc wydatki organizacji są trzy razy wyższe, niż wynosi dotacja - różnicę pokrywają darczyńcy i członkowie stowarzyszenia.
Rocznie udaje im się przeprowadzić ok. 500 adopcji. Nowych właścicieli szukają przez internet. Królika oddadzą tylko osobie, która podpisze ośmiostronicową umowę gwarantującą m.in. to, że nie bierze go na karmę dla węży, testy laboratoryjne, albo do tresowania psów myśliwskich.
Po pół roku wolontariusze sprawdzają, jak wiedzie się królikowi.
- YouTube pełen jest filmików o karmieniu węża królikiem: trzydziestosekundowy pisk królika i śmiech człowieka zza kamery. Właściciele, którym królik się znudził, wystawiają je za złotówkę na Allegro albo Gumtree - tłumaczy ekolożka. W terrarium często kończą też króliki, których sklepom zoologicznym nie udaje się sprzedać przez kilka miesięcy.
Kossowska ocenia, że w Polsce dziesiątki tysięcy królików jest zabijanych na mięso albo pokarm dla zwierząt.