Autor Wątek: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc  (Przeczytany 25733 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline cytryna27

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 337
  • Płeć: Kobieta
BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« dnia: Luty 04, 2013, 19:50:37 pm »
W skrócie: mój KUki jest bardzo chory. Rozlał mu się ropień po całej szczęce wet mówi że zajęty jest cały staw w ·żuchwie. W czwartek leciałam do weta w nocy bo z Kukim było bardzo źle, nie jadł i bardzo go bolało. Nakłuli mu to ale dali radę tylko trochę upuścić płynu. W sobotę znowu było to samo ale tym razem miał to nacięte na żywca i wyczyszczone. Dostał leki i poczuł się chyba lepiej bo trochę je ale nadal jest bardzo źle. To cały czas rośnie. Dzwoniłam dzisiaj do rejestracji do dr Krawczyka ale terminy są na marzec. STrasznie się boję... on mi tak długo nie wytrzyma, codziennie zmuszam go do jedzenia, królik traci chęć do życia. Błagam o pomoc. Probowałam się dodzwonić do Oli G. ale nie odbiera. Rozumiem że szkoła praca itd, ale ja nie wiem co robić a on mi niknie w oczach a ja wpadłam w panikę i ciągle ryczę bo nie wiem co z nim zrobi jak mu pomoc.  Pani w rejestracji dr Krawczyka podała mi nr do Oli i powiedziała że SPK ma zamówionych sporo wizyt u dr Krawczyka i mam rozmawiać z dziewczynami z Torunia. BŁAGAM POMÓŻCIE KUKI MA 9 LAT MOŻE JESZCZE JEST DLA NIEGO SZANSA

PS. Przepraszam że tak chaotycznie i jako ankieta ale jestem roztrzęsiona.



Zamknelam ankiete
Tocha
« Ostatnia zmiana: Luty 04, 2013, 20:27:16 pm wysłana przez Tocha »

Offline Miki

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 1079
  • Płeć: Kobieta
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #1 dnia: Luty 04, 2013, 20:12:04 pm »
A gdzie byłaś w Bydzi?

Offline cytryna27

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 337
  • Płeć: Kobieta
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #2 dnia: Luty 04, 2013, 20:16:39 pm »
Byłam u dr Slodkiego.on juz rozklada rece i mowi zeby przygotowac sie na najgorsze.wg niego usuniecie tego dziadostwa zabije Kukiego i jest temu przeciwny.no ale przeciez Kuki nie moze tak zyc!jesli trzeba pojade nawet do Warszawy.ale boje sie trafic do byle kogo.Słodki jest ok ale jak sam przyznaje w Bydgoszczy z kroliczymi wetami jest tragicznie

Offline cytryna27

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 337
  • Płeć: Kobieta
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #3 dnia: Luty 04, 2013, 20:32:18 pm »
Dziewczyny bardzo dziekuje za pomoc.odezwala sie do mnie Ola G. Jestem z nia w kontakcie i otrzymalam pomoc.mam nadzieje ze Kuki wytrwa.ma silna wole zycia biedaczek.

Offline magda=)

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2813
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Wrocław
  • Moje króliki: Lukier
  • Za TM: Kruszynka, Maro i Mała Niusia
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #4 dnia: Luty 04, 2013, 22:38:00 pm »
Trzymam kciuki za malucha :przytul: . Napisz po wizycie co powiedział dr
Suwaczek z babyboom.pl" border="0 

Is­to­ty ludzkie to je­dyny ga­tunek zwierząt, których szczerze się obawiam.

Offline anetkas

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2638
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Łódź
  • Moje króliki: Bazyl
  • Za TM: kot Kajtek, chomiczki Bruno i Muffinka, ukochana Klementyna 25.01.18 ❤
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #5 dnia: Luty 04, 2013, 22:43:38 pm »
Czekamy na wieści jak będziesz po wizycie!

Offline cytryna27

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 337
  • Płeć: Kobieta
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #6 dnia: Luty 05, 2013, 21:54:22 pm »
Wszystko wyjasni sie w czwartek wieczorem.bardzo bym chciala zeby to byly dobre wiesci.ukocham od was Kukiego.Trzymajcie kciuki.

Offline PippiLotta

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2917
  • Płeć: Kobieta
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #7 dnia: Luty 05, 2013, 21:57:54 pm »
Trzymamy :) :* Kukisiu trzymaj się kochany pysiu! :)

Offline ewa2610

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 6868
  • Płeć: Kobieta
  • Moje króliki: Gips i Eklerka
  • Za TM: Gin, Tonic, Alf, Cola, Koka, Kuba, Fuzel i Gaja
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #8 dnia: Luty 05, 2013, 21:59:17 pm »
trzymamy kciuki!!!

Offline Pan_Krolik

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2140
  • Płeć: Mężczyzna
  • Moje króliki: Carbonita, Chawa
  • Pozostałe zwierzaki: scury scury ... muczo scury
  • Za TM: Andy
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #9 dnia: Luty 05, 2013, 22:23:23 pm »
a czy czegos takiego codziennie sie nie czysci, przemywa i daje leki ?
w wawie jest teraz podobny przypadek choc moze szczesliwie skala (juz lekko) mniejsza ale opiekun z DT codziennie musiala na czyszczenie do lekarza dojezdzac !
dzis wtorek a do czwartku moze byc jeszcze niezle ho ho .... im starszy krolik, tym niestety gorzej to znosi :-(
"wake (call) me when u need me" HALO 4

Offline emilia

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2756
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: woj.Wielkopolskie
  • Moje króliki: Tamisia,Mika,Kikuś, Chica,Leoś , Niusiek,Lusia,Laidy
  • Za TM: Tosia,Daisy
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #10 dnia: Luty 05, 2013, 23:10:44 pm »
Wiem co czujesz i współczuje sama strasznie przeżywam jak któryś z naszych uszatków zachoruje ;(
trzymaj sie i daj znać
dobrze że są dziewczyny ,dr.Krawczyk napewno coś zaradzi :przytul:
Najgorszym grzechem wobec naszych bratnich istot nie jest nienawiść, ale OBOJĘTNOŚĆ KTÓRA STANOWI KWINTESENCJE NIELUDZKOŚCI.

AS !

Offline magda=)

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2813
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Wrocław
  • Moje króliki: Lukier
  • Za TM: Kruszynka, Maro i Mała Niusia
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #11 dnia: Luty 05, 2013, 23:52:36 pm »
Kciuki mocno zaciśnięte :przytul:
Suwaczek z babyboom.pl" border="0 

Is­to­ty ludzkie to je­dyny ga­tunek zwierząt, których szczerze się obawiam.

Offline kata_strofa

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2819
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #12 dnia: Luty 06, 2013, 09:02:53 am »
a czy czegos takiego codziennie sie nie czysci, przemywa i daje leki ?
w wawie jest teraz podobny przypadek choc moze szczesliwie skala (juz lekko) mniejsza ale opiekun z DT codziennie musiala na czyszczenie do lekarza dojezdzac
Oczywiście, że ropnie w zaawansowanej postaci po wytworzeniu przetoki trzeba codziennie oczyszczać, przemywac i podawać królikowi leki, ale w większości przypadków opiekun po przeszkoleniu przez weterynarza może robić to sam w domu, nie narażając królika na stres związany z codziennymi wyjazdami.


Dignity. Dignity is an important quality everyone should have.

Offline cytryna27

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 337
  • Płeć: Kobieta
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #13 dnia: Luty 08, 2013, 16:16:19 pm »
Jesteśmy po wizycie u dr Krawczyka. Dobrze, że załatwiłam transport i wcześniej wyjechaliśmy bo najpierw na rtg zgodnie z radą Oli G. zrobiłam go u dr Pękały nie w Bydgoszczy. Też trochę zeszło , potem się pogubiliśmy przez objazdy w Toruniu ale w końcu dotarliśmy. Z Bydzi wyjechaliśmy o 15. Przed 17 był rtg a do dr Krawczyka dojechaliśmy koło 17.30. Byłam zaskoczona ilością króliczych pacjentów u pana doktora. W Bydgoszczy czegoś takiego nie ma. Królik u weta jest rzadkością. Kuki się już niecierpliwił i ochrzcił torbę w której siedział, na szczęście przezornie wzięłam też plastikowy transporterek. Było bardzo dużo ludzi ale cierpliwie czekaliśmy. Gdy dr zobaczył rtg od razu po jego reakcji wiedziałam że jest źle. Zęby Kukiego po stronie ropnia są w opłakanym stanie. Wszystkie zbiły się w jedną wielką masę kostną. To już nawet nie zęby. Wszystkie trzeba usunąć. Pan doktor przyzna.ł że wiek królika jest tutaj minusem - 9 lat ale w tej chwili Kuki ma kiepski komfort życia ale to ja mam podjąć decyzję. Zmierzył mu temperaturę, zważył i zajrzał w paszczę i mnie podłamał. W paszczy jest coś na kształt procesu gnilnego i jest masakra. On to jakoś fachowo nazwał ale nie potrafię tego powtórzyć bo mi się wtedy wyć chciało. Najgorsze że na rtg widać że po drugiej stronie paszczy z zębami zaczyna się ten sam proces co po stronie ropnia. Te zęby też lepiej by było usunąć ale sam pan dr powiedział że to zbyt drastyczny zabieg i weźmiemy się tylko za te po stronie ropnia. Pytał czy chcę się zastanowić ale ja już podjęłam decyzję. Mój Kuki za bardzo się już nacierpiał żebym się teraz wycofała. Dostał więc głupiego jasia i mieliśmy czekać w poczekalni. Po paru minutach pierwsza niespodzianka: Kuki za słabo zareagował na lek. Dopiero po pół godzini4e rozjechały mu się łapy. Dr podał mu narkozę i umówiliśmy się że wrócimy po godzinie, pan dr sam zasugerował żeby się gdzieś przejść. Wróciliśmy po godzinie - tłum ludzi, z królikami. A dr gdy nas zobaczył rzucił tekst: zaraz z państwem będę rozmawiał. Od razu mnie zdjęły złe przeczucia. Bałam się że zszedł w czasie zabiegu. Masakra co ja przeżyłam przez te kilka minut. W gabinecie okazało się że Kuki mimo narkozy zaczął im fikać na stole. Nie mogli mu nic zrobić bo uszkodziliby mu szczękę. Masakra, cała wyprawa na darmo. Wprawdzie leżał na boczku a skubany ruszał jak opętany paszczą. Dr powiedział że jest zaskoczony że w tym wieku Kuki jest takim twardym zawodnikiem. W ogóle mówił że jak na swój wiek jest w bardzo dobrej kondycji i coś tak czuje że chyba nie bardzo mi wierzył że Kuki ma tyle lat. ALe moja siostra która ze mną była potwierdziła że Kuki był kupiony w 2004 roku i mieścił się na dłoni. Tak więc skończyło się na tym że dzisiaj dzwoniłam do Oli G. i prosiłam ją o podczepienie się w kolejnym tygodniu, konkretnie w czwartek. Także będzie powtórka.

Trochę byłam zła bo wzięłam 2 dni urlopu ale dzisiaj wiem że dobrze się złożyło. W nocy byłam przerażona bo Kuki do 5 nad ranem leżał z rozdziawioną paszczą. Co dwie godziny wstawałam i oglądałam go bo ruszał tylko pyszczkiem a w ogóle nie ruszał łapkami. Rano o 5 zastałam go leżącego przy misce z wodą. Jak mnie zobaczył próbował uciec i ciągnął za sobą nogi jakby miał przetrącony kręgosłup. Wystraszyłam się ale mąż mnie uspokajał że mam mu dać trochę czasu i tylko dolewać wodę bo pił jak opętany. Potem niestety przysnęłam i obudziłam się koło 9. Od razu do niego poleciałam a on lizał tak dziwnie łapki. Podniosłam go więc i okazało się że strasznie się osiusiał. Umyłam go trochę, wysuszyłam i specjalnie puściłam na podłodze w łazience żeby zobaczyć jak z chodzeniem. Szybko uciekł do zagrody, nóżek już nie ciągnął więc odetchnęłam. Gdy po godzinie znowu do niego zajrzałam strasznie się trząsł i ogólnie wyglądał na wykończonego. Wzięłam więc kocyk, owinęłam go i niuniałam przez godzinę. Trochę przysypiał i ustąpiły mu te dreszcze. Nie wiem czy dlatego że się ogrzał czy z innego powodu. Nagle zaczął się mocno szarpać a ja poczułam że mam dziwne ciepełko na brzuchu. Oczywiście się zesiusiał. No nic. Znowu go umyłam i zadzwoniłam do jego weterynarza który wczoraj wysłał mi smsa co z Kukim i widać było że bardzo się przejął. Zdałam trochę relację z wizyty. Potem wpadłam na pomysł napojenia Kukułki herbatką z kopru włoskiego i po wypiciu tej herbatki minęło może z 10 min i słyszę że Kuki coś wcina. Zaniósł sobie do swojego kartonu w którym śpi listek z babki lancetowej (suszony). No to kamień z serca. Zaraz mu ukroiłam kawałek gruszki i jabłka. Miał trochę problemów z jedzeniem ale gdy mu trzymałam gruszkę łatwiej było mu jeść. Potem dwa razy wyszedł do swojego kącika czystości i się załatwił. Odetchnęłam.
Dobrze jednak że wzięłam ten urlop. Przynajmniej miałam kontrolę nad tym co się z nim dzieje no i siedziałby osikany do 17stej biedaczek.
Boże co ja bym dała żeby to tak samo wyglądało po narkozie i zabiegu w przyszłym tygodniu.

Offline PippiLotta

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2917
  • Płeć: Kobieta
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #14 dnia: Luty 08, 2013, 16:26:57 pm »
Budulek i jego kochana mamunia :*

Offline joac

  • Moderator forum
  • ***
  • Wiadomości: 34609
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Poznań
  • Moje króliki: Gacek, Tosia, Eryk, Wróżka, Miluś, Balbina
  • Pozostałe zwierzaki: ZA TM: Pandzia, Rubens, Kapirek (11.04.17), Szarunia (19.02.19),
  • Za TM: Trusia (8.04.19), Frycuś (30.04.19), Baron (27.07.2019), Baksio (30.09.2019), Pandora (16.01.2020)
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #15 dnia: Luty 09, 2013, 19:25:58 pm »
Ojej, ależ masz przeżycia ze swoim Kukim - co to za twardy zawodnik! Kochany malec, to chyba dobrze rokuje, że tak się nie dał narkozie - serduszko mocne! Trzymam kciuki, żeby przy "właściwym" zabiegu wszystko potoczyło się dobrze :przytul
Wirtualny opiekun


Wątek Uszatej Bandy: http://forum.kroliki.net/index.php/topic,14703.0.html

Offline cytryna27

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 337
  • Płeć: Kobieta
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #16 dnia: Luty 15, 2013, 12:05:32 pm »
Kuki odszedl dzisiaj w nocy.w trakcie zabiegu byl reamimowany.wydawalo sie ze dr go uratowal bo zaczal pddychac.w domu o 2.15 przestal oddychac.mam nadzieje ze leki sprawily ze go nie bolalo i umarl w spokju.przepraszam ale nie dam rady wiecej napisac.Kocham cie Kuki... Moje malenstwo

Offline Solvieg

  • Administrator
  • *****
  • Członek SPK
  • ****
  • Wiadomości: 23459
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Ustka
  • Moje króliki: Gusto, Frania
  • Za TM: Maniuś,Maluś,Hopi,Holly
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #17 dnia: Luty 15, 2013, 12:06:49 pm »
:( bardzo mi przykro  :przytul
Nasz wątek :) http://forum.kroliki.net/index.php/topic,13511.0.html :)

Wirtualny opiekun Florka z Sopockiego Uszakowa

Offline gabuizm

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 519
  • Płeć: Kobieta
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Moje króliki: Kulka, Kropek, Riko
  • Za TM: Amadeusz
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #18 dnia: Luty 15, 2013, 12:57:12 pm »
Chce mi się płakać  :( Już myślałam, że wszystko się udało, a tu niestety... Z moimi maluchami przesyłamy Ci dużo siły i uścisków  :przytul

Offline cytryna27

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 337
  • Płeć: Kobieta
Odp: BYdgoszcz - Toruń - dziewczyny błagam o pomoc
« Odpowiedź #19 dnia: Luty 17, 2013, 12:57:11 pm »
Nie mogę się pozbierać... Całymi dniami płaczę, jestem na silnych lekach uspokajających. Ciągle go słyszę jak drapie w karton w zagrodzie, jak rzuca miseczkami, pije wodę, biega po pokoju. Zawsze kilka minut przed tym zanim zadzwonił budzik słyszałam jego łapki gdy biegał i nas budził. Jak w zegarku. Codziennie rano budzę się żeby dać mu jeść , dopiero po chwili dociera do mnie że już mu nie dam jeść. Prawie nie jem. Nie wiem jak ja jutro pójdę do pracy. Mąż ma mnie dość i uważa mnie za histeryczkę. A ja chcę umrzeć. Wczoraj próbowałam go namówić żeby jechać do Galerii Pomorskiej do zoologicznego żebym mogła chociaż chwileczkę potrzymać jakiegoś króliczka. Nie zgodził się. To jest straszne ta pustka. Nie wiem czym ją zapełnić. Mam pieska ale to nie to samo. Nie daję rady. Pochowałam już tyle zwierzaków, myślałam że z wiekiem będzie mi łatwiej. G... prawda. Myślałam że się uda że będzie dobrze. W poczekalni szeptałam mu do uszka żeby się nie poddawał że ma tylko przeżyć a ja się nim zajmę. Tego dnia był jakiś inny. Straszna przylepa. Przez te pare godzin w dr Krawczyka lizał mnie po rękach, przytulał się, jakby się żegnał. Mam żal do wszystkich świętych, w tym także siebie. Gdyby go nie dała na ten zabieg może by jeszcze żył. Po zastrzykach było mu trochę lepiej. WIem że to egoizm przeze mnie przemawia bo ryczę przecież nad sobą że go nie mogę już dotknąć. W zeszłym tygodniu było inaczej, wszystko poszło b.szybko, większość czasu siedział w transporterku. Tym razem jakbyśmy oboje coś przeczuwali. Do tego dzień wcześniej skończyły mi się jego ulubione suszki: krwawnik i babka szerokolistna. To był znak. Był jeszcze taki pełny życia w poczekalni. Nawet przekopywał kocyk. Poznał też pierwszy raz w życiu samiczkę Bunię - pierwszy raz powąchał się z króliczką. Mam ogromny żal do dr Krawczyka. Wiem że pewnie bezpodstawny bo przemawia przeze mnie ból. Mówił przecież że to bardzo poważny zabieg. Gdy Kuki dostał zastrzyki zasnął mi na rękach. Był bardzo spokojny. Bardzo się bałam i tym razem i nie poszłam nigdzie połazić tylko czekałam w poczekalni, coś mi mówiło żeby czekać. Nawet dowcipkowaliśmy aż za bardzo a ja jeszcze pamiętam jak powiedziałam do męża że pewnie zaraz będę ryczeć. Po pół godzinie wyszedł dr i od razu zwróciłam uwagę na jego fartuch który był we krwi. Powiedział że już po wszystkim, że Kuki żyje ale że było gorąco bo musieli go reanimować. Ryczałam ale cieszyłam się że żyje więc po chwili isę uspokoiłam. Otowrzyłam transporterek, leżał spokojnie, nawet mrugał oczkiem. Dr powiedział że podali mu leki znoszące narkozę. A po dalszej rozmowie nogi mi się ugieły. Nie wiem dlaczego nie powiedział tego wcześniej czy może to wyszło dopiero w trakcie zabiegu ale powiedział że zabieg to masakra i że powstała tak ogromna dziura że Kukiemu zapadnie się oczko i że zrobiło się połączenie m-dzyn noskiem i czymś tam (Nie pamiętam) i gdy będziemy go karmić mamy być przygotowani na to że jedzenie może wypływać noskiem. WYć mi się chciało bo o tym nie było mowy wcześniej. Wtedy pierwszy raz pomyślałam że po co ja go dałam na ten zabieg, że idiotka ze mnie, że był za stary mimo że był silny. Jeszcze przed zabiegiem gdy go zważyliśmy okazało się że schudł. Po zabiegu było już za późno. W samochodzie masowałam mu łapki bo miał zimne. Mrugał oczkiem i był bardzo spokojny. Byłam wściekła za siebie ale wierzyłam że najgorsze już za nami i teraz muszę się tylko nim zaopiekować. Tym bardziej że zawieźliśmy do Torunia drugiego królika Gawroszkę, który był w bardzo złym stanie. Też z ropniem i to tak zaawansowanym że królik był cieniem królika, sam nie jadł i tylko leżał. Pomyślałam że nie chciałabym żeby Kuki tak cierpiał - króliczka został poddana eutanazji. Wróciliśmy do domu i położyliśmy Kukułke w transporterku do zagrody. Jeszcze zakropliłam mu oczka. O pierwszej mąż mówi do mnie żebym się na chwilę położyła bo teraz i tak nic mu nie pomogę. Nie chciałam ale byłam zmęczona. Nastawiłam sobie budzik na 2. Gdy zajrzałam do drugiego pokoju wydawało się jest wszystko ok. Kuki leżał przykryty kocykiem tak jak go zostawiłam. Ale gdy go odkryłam zobaczyłam że nie oddycha. Wpadłam w panikę, zawołałam męża. Ten próbował go reanimować, ale oboje nie bardzo wiedzieliśmy jak za co bardzo się obwiniam że nie zapytałam dr jak to zrobić gdyby była taka potrzeba. Kuki był cieplutki ale nie wiem ile minut już tak leżał. Gdy mąż go uciskał poleciały siuśki. I tego sobie nie mogę darować że to był moment kiedy jeszcze była szansa na odratowanie Kukułki chociaż potem siostra tłumaczyła mi że mąż mógł po prostu nadusić w takie miejsce i to poszło samo gdy Kuki już nie żył. Strasznie ryczałam, nie mogłam uwierzyć no bo przecież było już dobrze. Proszę powiedzcie mi czy on coś czuł? Czy go bolało? Dostał wprawdzie leki po zabiegu - przeciwbólowe i antybiotyk ale podali mu coś znoszącego narkozę. Nie mogę się uspokoić. Mimo leków na uspokojenie cały czas ryczę. Wczoraj trochę pomagało gdy oglądałam króliczki do adopcji. Zaczęłam myśleć o adopcji żeby trochę złagodzić swój ból. Mąż gdy to usłyszał zrobił mi awanturę że chyba zwariowałam i on  nie pozwoli żebym kiedykolwiek już miała jakiegokolwiek zwierzaka bo po tym co widzi jest przerażony moją reakcją na śmierć Kukiego, że płaczę po nim jak po człowieku. Jestem załamana. Moja rodzina rozumie mnie trochę lepiej - siostra przyjechała żeby się pożegnać z Kukułką, nawet chrzestna go pogłaskała zanim go chłopaki poszli pochować. Włożyłam mu do kartonu w którym go pochowali kawałek jabłka i gruszki - jego ulubione jedzonko. Dr Słodki miał rację mówiąc że zabijemy go tym zabiegiem. Nie posłuchałam. Teraz okropnie żałuję.
W poczekalni Kuki był najstarszym królikiem - to też powinno dać mi do myślenia. Dziewczyna która siedziała koło mnie z maleńkim króliczkiem zapytała czy od początku był u mnie. BYł, oczywiście że od początku. A ona na to: to musiał być bardzo szczęsliwy. Staram się przywołać tą rozmowę za każdym razem gdy zaczynam płakać. Kuki, bardzo cię kocham, nie chciałam cię skrzywdzić maluszku, gdybym mogła cofnąć czas nie dałabym cię na ten zabieg. Jeśli jesteś w gdzieś tam pomóż mi uporać się z ogromnym bólem jaki po sobie zostawiłeś.
Przepraszam za ten wywód ale nie mam z kim pogadać...