Adopcją ognika interesowałam się zanim mój króliczek zachorował, bo chciałam pomóc jakiemu króliczkowi gdyż jestem przeciwna bezsensownemu rozmnażaniu zwierząt i ich szybkiej sprzedaży. Ale skoro tak witacie nowych potencjalnych opiekunów uszaków to się potem nie dziwcie ,że uszaki długo czekają na domy. Zawsze uważałam,że żałobę nosi się w sercu a nie na pokaz dla innych i jest to sprawa indywidualna gdyż każda osoba przeżywa ją inaczej i inaczej przebiega.Zaś co do weterynarza to uważam że zrobili wszystko co umieli i potrafili. Dodam tylko że mieszkam na wsi a niedaleko mnie jest miasteczko zapyziałe i zabite dechami ,miasteczko emerytów i bezrobotnych.Jeden z weterynarzy to typowo od bydła i psów starej daty weterynarz który szczepił bydło i odbierał porody zwierząt. Drugi zaś umiłował sobie psy i koty. U tego co byłam to zajmuje się właśnie pieskami, kotkami, świnkami, chomikami, szczurkami, no i króliczkami z racji tego że pani weterynarz uratowała osobiście jednego króliczka który został do niej przywieziony do uśpienia i tylko dzięki niej żył jeszcze 2 lata to uważam że wybrałam dobrego lekarza. Faktem jest ,że nie zrobiłam badań aby do końca się dowiedzieć co było przyczyną śmierci, ale na tamtą chwile nie potrafiłam chyba racjonalnie myśleć gdyż tylko myślałam że przytulasiek umiera na moich rękach i gaśnie z godziny na godzinę.
Eni Łatwo ci jest tak na odległość oceniać ludzi nie znając ich ani dokładnie historii ?Zanim coś napiszesz zastanów się