Niestety króliki z interwencji raczej nie nadają się do domu z małym dzieckiem
Napisałam "raczej", co nie znaczy, że wcale nie nadają się do domu z dzieckiem.
Na pewno w tej chwili potrzebują spokoju, stabilizacji, z czasem się oswoją z ludźmi, hałasem i nie będą reagować paniką czy wytrzeszczem oczu. Na pewno z czasem to się zmieni, będą bardziej społeczne i część z nich nada się do domu z dzieckiem. Przykładem jest mój Marlon, jak trafił do mnie to właśnie był dokładnie jak te króliki z interwencji. Reagował paniką, piszczał, [pod wpływem halasu uciekał na oślep, a jak zobaczył kota to tragedia była, ja nie wiedziałam kompletnie jak do niego podchodzić. A teraz to już zupełnie inny królik, koty, hałasy, dzieci ma głęboko pod ogonem, co chwilę robi bęcołki, czasami kłoci się ze mną. Dodam, że został też odebrany ze skandalicznych warunków i żył podobnie jak te króliki z interwencji...
A teraz fotki pięknej Panny Migotki
Dodatkowo dodaję opis:
Panna Migotka to urocza królicza dama. Jest jeszcze młodziutka i drobniutka, ale charakterek jak na uszatka przystało silny ma;) Troszkę jeszcze nieśmiała w kontakcie z człowiekiem, ale powoli przełamuje swoje bariery. Bardzo ciekawska, wszedzie wtyka swój mały nosek i odkrywa uroki nowego mieszkania. Ma niezwykły zmysł dekoratorski, uwielbiając przemeblowania swojego wybiegu. Pokochała też kartony i domki wszelakie, a od kilku dni poznaje nowy wymiar pokoju - w górę;) Jest bardzo zabawowa, codzienne wieczorne świrki i piruety muszą być zaliczone, a i zabaweczkami też nie pogardzi, rzucając nimi gdzie się da. Choć mała i drobna to apetycik dopisuje jej nie mały, chętnie zje wszystko, a ulubionymi liśćmi z rzodkiewki to i z ręki się poczęstuje. Nie pocieszona bardzo, kiedy do klatki każą iśc spać, coraz baczniej czeka na ponowne wypuszczenie. Cierpliwie czeka na spokojny domek, gdzie będzie mogła kicać do woli, z pełnym brzuszkiem i masą nowych pomysłów do działania, gdzie zielonymi pysznościami opiekunowie dalej będą przekonywać ją, że człowieki też są fajne;)