Nikt się nie zlituje nad Ilonką, która miała być gratisową karmówką dla węża?
Przykre, że inne rejony się umieją jakoś zebrać i działać, a Dolnoślązacy tacy zatwardziali i nie mają miejsca (głównie chyba w sercach) dla zwierzaków. Sama obserwuję taką obojętność wśród większości znajomych - a Ci, którzy pomagają mają nieprzyjemności z rodzinami.
Czy naprawdę liczy się dziś tylko kasa i prestiż? A gdzie miłość, serce i wrażliwość na krzywdę?