no są to dzikuski, które człowieka praktycznie nie znały, a jak poznały to tenże człowiek rozkopał im domek i zabrał od krewnych i znajomych... Kiepski początek znajomości, ale sądząc po tym jak PanTerka się luzuje, i reszta stanie się fajnymi miziakami
O PanTerce napiszę, obiecuję! (wiem, tak od 3 dni...) Wracam doganiać dzień, teraz wrzucę tylko, że pielęgnacja ropnia na nosku z zabiegu rozdzierającego serce (przerażony dziki maluch i nachylony nad nim człowiek dłubiący mu lekami w dziurze w nosie...) przerodziła się w porcję chichotu - maluch wciśnięty między kolana czuje się bezpiecznie, nic sobie nie robi z gmerania w [oby byłym] ropniu, tylko chrupie suszone marchewki, patrzy gdzie kolejna, ewentualnie czasem wkurzony zarzuci głową, jak coś go zaboli
taki hint dla przyszłych DT Pań i Panów - zdrowe smakołyki pomagają się przekonać do ludzkiej ręki
delikatny głask, potem smaczek - tym sposobem PanTerka nie kuli się już pod dotykiem, nie ucieka od dłoni, ani nie rzuca się na nią w poszukiwaniu pyszności
jednym słowem - PanTerka jest cudnym czyściochem, coraz mniej dzikim
edit:
PS. Jutro jedziemy do doktora na kontrolę noska. Trzymajcie kciuki i rzućcie grosik do lecznicowej faktury, prosimy!
dołączajcie też do naszego wydarzenia na fb, udostępniajcie, zapraszajcie innych - niech się wieść szerzy, łatwiej będzie uzbierać na sterylkę i kastracje