czarny królik przebiegł mi drogę...
...znaczy PanTofello wybrał się na zwiedzanie przedpokoju
a poza tym - czy ja się wczoraj jarałam dwoma głasknięciami na dzień? dziś (ileś tam smaczków później) PanTofello staje słupka i opiera mi się na nogach, gdy w łazience zajmuję się czym innym, zamiast niego
Głaskanie po czółku w trakcie karmienia z ręki już jest na porządku dziennym (oczywiście bez przesady z ilością). Udało mi się też głasknąć go kilka razy po tułowiu
Tak więc - postępy błyskawiczne, przy karmieniu można głaskać z wyczuciem, bez karmienia można próbować - nawet jeśli uskoczy, to niedaleko i bez takiej paniki. jestem z niego baaaaardzo dumna
acha, jak skończy się porcja smaczków, PanTofello przeprowadza dokładną inspekcję, pracując noskiem jak pies gończy
nie boi się przy tym włazić mi na kolana, a ostatnio nawet obwąchać mnie po nosie.
Zaniepokojonych informuję, że smaczki (suszone na grzejniku warzywka) dzielę na mikrokawalątka, żeby się chłopak nie rozpękł od tego oswajania