Co do rzeczywistej wielkości Islay - zgadza się, ale ona takie wrażenie robi, takiej słit kruszynki
, że nie dało się jej inaczej opisać
Tymczasem An Turas Mor przez wygłupy brzuszkowe zafundował całej rodzince wizytę u Doktora (a oscarezowi i mnie kolejny wyczyn logistyczny).
Doktor dokładnie wszystkich wyoglądał i oto co następuje:
- potwierdzamy, że mamy dwie dziewczynki i dwóch chłopaków, w dodatku w takiej konfiguracji, w jakiej są przedstawieni wyżej
brawo dr lewandowska za trafne odróżnienie kropeczek od kreseczek u mikroszkrabów!
- An Turas Mor nie ma wzdęcia, ale brzuszki wszystkich maluchów są dość pełne, więc wszystkie przez kilka dni dostaną ziołowy lek stabilizujący sytuację
- Oskar - no cóż...
otrzymanie leku rodzeństwo zawdzięcza w większej mierze jemu, a nie An Turasowi, bo to właśnie Oskar, wzięty jako pierwszy do potwierdzenia płci, po odwróceniu do góry kołami zaprezentował doktorowi głównie wielką, śmierdzącą qpę...
Na oczka, w których faktycznie mamy stan zapalny, dostał kropelki.
- dziewuszki w porządku. zachowały się faktycznie jak dziewczynki, bo bardziej protestowały przed zaglądaniem tu i ówdzie
- mamusia Rzekotka trochę koścista, ale wszystko w normie
po omacaniu, osłuchaniu i wyoglądaniu, Doktor stwierdził, że wszystko ok.
koszt leków dla maluchów: 53 zł
Kto dosponsoruje nasze słit puchatki...?