Dziękuję Wam kochani
.Przegraliśmy walkę trwającą od niedzieli i nie wiem kiedy się z tego podniosę
. Zaczynam nie rozumieć tego swiata....miał dopiero dzisiaj równe rok i trzy msc. Odszedł jakby czekał na dzisiaj.... w swoim ulubionej poczekalni u Dr.Krawczyka gdzie spędziliśmy nie raz wiele godzin na zabiegach ,kontrolach itp. Odszedł wsród ukochanych kochajacych króliki osób Oli,Konrada,mojego męża i mnie. Podjęta natychmiast przez Konrada reanimacja nie przyniosła skutku. Nie rozumiem dlaczego mógł mi to zrobić.
Kto teraz codziennie rano pierwszy będzie wyskakiwał z klatki ,aby sprawdzić czy reszcie ekipy nasypałam sprawiedliwie granulat wkładając ciekawsko głowę do innych klatek?
Kto będzie ze mną pod las wywoził taczkę siedząc dumnie na jej górze bez ruchu?
Kto będzie biegał z Vikunią i Maxią na wybiegu?
Kto będzie codziennie na moich kolanach wysłuchiwał jak mnie wkurzają w pracy?
Kto będzie go kochał za TM tak jak ja? Nic już nie będzie tak samo.....ale kiedyś się spotkamy to go wycałuję w ten jego rudy ryjek i zapytam dlaczego mi to zrobił na wiosnę gdzie budzi się życie.