Jejku, ale co mam zrobić.. Zrozumcie, jak mu to mówię, że tak nie może być, to on stwierdza, że to nie jego królik i się nie będzie w to wtrącać (królik jest brata). Brata nie znam. Byłam u niego setki razy, a przez ten okres nie miałam pojęcia, że ma króliczka... Dopiero jak sama kupiłam Bunię to on krzyknął, że też ma... (teraz to on ma, a jak przychodzą problemy, to zmiana zdania...).
Zresztą przez niego jestem uważana za fanatyczkę królów jak przez większość znajomych i faceta
, więc to co mówię mu, np. że królik powinien przynajmniej kilka godz. dziennie biegać swobodnie, że musi mieć stały dostęp do sianka, to on uważa, że jest to moje zdanie (zdanie fanatyczki, która nic nie widzi poza swoim królikiem), tamtemu nie musi być tak dobrze jak Buni...
Ostatnio stwierdził nawet, że kupi sobie parkę baranków (spodobała mu się moja Bunia) na rozmnażanie i będzie sprzedawał! "Oczywiście je też będę trzymał w piwnicy". Dom ma baaaaardzo duży.
Szkoda go, króliczek jest przepiękny, cos podobnego do lewka, szary, no po prostu cudo. A ciarki mi przechodzą, jak pomyślę i tej jego HODOWLI!!!!