Minęło raptem kilka dni, a mogłabym rozpisać o młodej elaborat
Świetny maluch. Pewnie za jakiś czas zaczną się jakieś tam schody - dojrzewanie czy (odpukać)
dolegliwości zdrowotne, ale nie mam już wątpliwości, że decyzja o adopcji była słuszna.
Już widzę, że zdecydowanie nie lubi brania na ręce - przytulanie, głaski, wskakiwanie na kolana
jak najbardziej, ale próba objęcia dwoma dłońmi kończy się sprytnymi unikami i dezercją -
zdjęcie z Uszakowa, zamieszczone przez miłą, to jedyny raz, kiedy była u mnie na rękach.
Mimo wszystko chciałabym ją do brania na ręce przyzwyczaić - na wypadek konieczności
wizyt u wetów czy szczegółowych oględzin.
Nie musi tego szczególnie lubić, ważne, żeby nie panikowała. Mam nadzieję, że metodą
małych kroków, zdobywania zaufania i, w razie skrajnego oporu, małego przekupstwa
się uda
Wszelkie rady mile widziane! )