nooo.... obudizlam sie ...
...troszke mi to zajelo
...... ( nawal pracy
)
spiesze doniesc ze
Tarzanik zjadl i je , wcina bardzo dobrze - moze nadrabia zaleglosci he he he , w dalszym ciagu jego najlepszym zajeciem jest przesiadywanie w kuwecie
azem z ulubionym reczniczkiem
:
najnowsza fotka :
ma newsa
kruszyna 01 otrzymala dzisiaj swoje imie - w koncuuuuu - ma imie
, bedzie je z pewnoscia dumnie nosic
od dzis malenka bedzie sie nazywac
Fibi jej wirtualny opiekun pragnie zostac anonimowy ale imie wybral bardzo trafnie , bardzo dziekujemy
a oto nasza mala , "przemilasta" kruszyna ...przepraszam...
...
Fibi :
no i taki mniej optymistyczny news - przyszed email :
....3 tygodnie temu zawitał do nas piękny, ale zaniedbany, chory i dość mocno niedożywiony królik. Został odebrany właścicielom, którzy (co widać było po jego stanie fizycznym),
nie traktowali go chyba jak członka rodziny. Królik szybciutko musiał znaleźć dom, więc bez wahania zaprosiliśmy go do nas.
Zorganizowaliśmy klatkę, pożywienie i czekaliśmy, aż zostanie do nas przywieziony. Okazało się, że nie jest to miniaturka - ma długie, majestatyczne uszy.
Jest sporych rozmiarów. Był chudy jak szkielet, a w uszach widać było mnóstwo strupów i krwawych śladów. Już w domu okazało się, że ciągle trzepie słuchami,
drapie je i są wyłysiałe na zewnątrz. Udaliśmy się na wizytę u weterynarza, który stwierdził świerzbowca, podał antybiotyk w zastrzyku oraz wysmarował uszy od środka maścią.
Dziś sytuacja wygląda o niebo lepiej - gdy się go głaszcze, nie czuć kręgosłupa, a więc przybrał na wadze i powoli zamienia się w kuleczkę. Natomiast o chorych uszach jakby zapomniał - lek podziałał,
rosną nowe włoski, uszy chyba też przestały go swędzieć. Nasz problem polega na tym, że... królik nie może u nas zostać. Niestety mieszkanie nie jest nasze, a właścicielka nie zgadza się na zwierzęta.
Prośby i obietnice nie robią na niej wrażenia, musimy znaleźć dla króliczka szybko dom bądź miejsce, w którym odnajdzie spokój i opiekę.
Bardzo się do niego przywiązaliśmy, królik też okazuje uczucia tak wielce, że ciężko się nie wzruszyć, kiedy przytula się czy liże po twarzy.
Jest bardzo kochany, ufny, nie boi się człowieka. Jedynie nie cierpi, gdy się go podnosi, ale nie gryzie, tylko zaczyna wierzgać stopami.
W klatce załatwia się do kuwetki, nie ma problemów z utrzymaniem czystości. Na wybiegu jest już gorzej, ale myślę, że nauczyłby się robić bobki w jednym miejscu tak samo szybko,
jak w klatce......
czekamy na fotki "malucha" , no i szukamy dla niego domu , chocby tymczasowego
.....
, jesli do konca miesiaca nie znajdziemy dla niego domku , bedziemy musialy znalezc mu miejsce w uszakowie .....
mamy czas do konca pazdziernika
..trosze malo czasu ..ale ...cuda sie zdarzaja , moze tym razem szybciej znajdzie sie dom dla zabiedzonego uszaka .....