Wczoraj razem z Agnieszką byłyśmy w Sopocie, żeby posprzątać królisiom. Pracy było dużo, zajęło nam to 5 godzin razem z karmieniem i uzupełnianiem paśników oraz poideł. Z uwagi na bezpieczeństwo naszych podopiecznych króliki na czas sprzątania umieszczałyśmy w osobnej klatce, żeby nie miały styczności z podłogą.
Króliki, o dziwo, były bardzo spokojne po tym, co się stało. Grzecznie siedziały w klatkach, a po jedzonku prawie wszystkie leżały zrelaksowane z wyciągniętymi w tył nóżkami (widok napawający nadzieją przy takich okolicznościach)
Jedynie maluszki, które niedawno zostały rozdzielone, płoszyły się, gdy robotnicy za oknem zaczęli głośno pracować, ale nic na to nie możemy poradzić
I tu przyłączam się do apelu Kaji, DOMY, CHOĆBY TYMCZASOWE, POTRZEBNE NA GWAŁT BARDZO PROSIMY O POMOC !Niestety strat jest dużo ... żwirek, sianko, karma, ręczniki, grzejniki, dolne półki regałów do wymiany, dywan (był na tyle duży, że uszaki mogły po nim sobie swobodnie biegać) ....
nie chcę nawet myśleć o tym, co może dziać się z tą mokrą ścianą w przyszłości ...
Zawsze, gdy nasze uszaki dostają prezenty od tych wspaniałych ludzi, którzy pomagają nam w utrzymaniu Sopockiego Uszakowa, to cieszymy się jak dzieci
Jest nam tak bardzo miło, że nie tylko nam na nich zależy
A teraz, gdy taka okropna ulewa zabiera nam część z tych podarunków, to naprawdę serce się kraja patrząc na takie zniszczenia, a już w ogóle, gdy trzeba coś wyrzucić, co miało być dla uszaków
"
Co nas nie zabije, to nas wzmocni"