Waga z dzisiejszego wieczoru - tym razem bez większych zmian:
Napadów było kilka, zmartwiło mnie to. Skonsultowałam się tym razem z lekarzem ludzkim, który zajmuje się chorobami metabolicznymi. Następnie przeanalizowałam kilka stron amerykańskich (no dobra, spędziłam kilka godzin na grzebaniu) i w mojej głowie zaświeciła się żarówka! Coś może tłumaczyć te ataki u Lilly'ego i nie być jednocześnie chorobą, lecz powikłaniem terapii. Niedobór witaminy B, który następuje przy schorzeniach wątroby i jej terapii - Lilly dostaje Combivit, ale wypisałam receptę i poleciałam do apteki po czystą wit. B1, B6 i B12 (preparat Milgamma N), w formie zastrzyków domięśniowych (no, to jest wyzwanie przy tym jego chudym zadku).
Opcja druga - hypokalemia (niedobór potasu) na skutek działania Furosemidu i sterydów! Zatem kolejna recepta poszła na potas w formie dopyszcznej (nazywa się Kalium Effervescens, to granulat bezcukrowy) i to akurat Panu Sikaczowi bardzo zasmakowało i ciągle chce jeszcze
Także nasza terapia rozszerzyła się o kolejne preparaty i zajmuje całą jedną szafkę w kuchni
Do tego uszka smaruję mu mieszanką specjalnego olejku jadalnego z olejkiem jaśminowym (oba z USA, to działa tonizująco na układ nerwowy). Od 16:00 nie ma napadów. Leczenie Lilly'ego można by rozpisać na wiele stron
Ale są efekty! Teraz już sam stoi tak:
A tak wygląda jak wszamie Herbicare
:
Wenflon z łapki wyciągnięty, udało się założyć nowy w uszko:
Ekipa pozdrawia
: