Dlatego tak się zastanawiam czy to kwestia trybu życia, czy może jednak nagromadzenia wad genetycznych u obecnie sprzedawanych królików...
Po pierwsze, to nie wiesz, jak długo żyłby Twój królik, gdybyś karmiła go inaczej.
Po drugie, nawet wśród ludzi zdarzają się otyli palacze, którzy w życiu nic zdrowego nie jedli, a żyją dłużej od dbających o siebie - wyjątek potwierdza regułę, ale chyba nikt nie zakwestionuje, że zdrowy tryb życia przedłuża życie...
9 lat to nie dużo dla królika - moja samiczka tyle ma i przy wizycie u weterynarza, gdy nie było naszego stałego dra, wetka nie mogła uwierzyć, że króliczek tyle ma (nie widać po niej). Tak niska średnia życia królików wynika właśnie z niewiedzy opiekunów i weterynarzy (ze złej diety, braku ruchu, kiepskiej socjalizacji, nieodpowiedniego leczenia, braku profilaktyki) oraz z istnienia pseudohodowli. Obawiam się, że gdyby włączyć w statystyki króliczątka zmarłe w wyniku zbyt wczesnego odłączenia od mamy czy zarobaczenia (m.in. kokcydiozy), to nie osiągnęlibyśmy nawet tych 6 lat
Wielu ludzi chcąc zarobić bierze się za rozmnażanie i handel króliczkami, nie dbają o dietę matki, nie myślą o maluchach, a o kasie. Sprzedają do sklepów maluszki, które nie umieją jeszcze jeść stałego pokarmu, potrzebują mleka, odporności od mamy i krzyżują osobniki słabe, chore i z wadami. To się odbija na zdrowiu - tak jak u dzieci niedożywienie.
Duże króliczki, jak duże rasy psów, żyją krócej - choć w hodowlach nie dane im nawet tego dożyć, więc trudno powiedzieć, ile wyniosłaby średnia życia "domowego hodowlańca" (nie takiego wyratowanego z hodowli, a od początku żywionego i traktowanego jak pupil).
A co do szczepień - szczepienie to nie leczenie, pomaga tylko przeżyć króliczkowi w razie epidemii pomoru czy myksomatozy - to, że królik nie zachorował w wyniku niezaszczepienia to tylko szczęście spowodowane tym, że hodowcy częściej szczepią króliki i choroby są rzadsze. Ale źle przeprowadzone szczepienie - chorego zwierzątka - też może zaszkodzić, więc...