W sobotę całkiem przypadkowo znalazłam się na poznańskim targowisku z odzieżą itp. Chodziłyśmy z siostrą w celu znalezienia butów. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu znalazłyśmy dwa króliczki...
Miał je pan, który sprzedawał portfele. Stały skrzynki na owoce, jedna na drugiej ułożone i na tych skrzynkach leżał spód od klatki (chyba dla chomika - wielkości kartki A4) i w nim dwa królisie. Góry od klatki brak... króliczki więc mogły wypaść lub wyskoczyć a były na wysokości ok 1,5 m.
Oczywiście w kuwecie nie było ani ściółki czy nawet gazety/kartonu. Pełno kałuż siuśków. W tych kałużach siedziały dwa uszaki. Jeden maluch ok 6 tygodni - mieści się na dłoni... drugi trochę starszy, ok 4-6 miesięcy. Może mniej. Obłożone tylko ogryzkami od jabłek...
Po dłuższej rozmowie z panem, który był lekko pod wpływem % (chyba, że ma taką mentalność
) i twierdził, że króliki są szczęśliwe, bo zabiera je na plaże i biegają po pisaku udało mi się wyprosić maluchy.
Mniejszy uszak cały drżał z zimna, miał całą mokrą pupę. Były wtulone w siebie. Wzięłam oba, bo bałam się, że maluszek nie przeżyje rozłąki. Pan zapewniał, że to nie jego mama i że matki nie ma.
Większy miał być samicą - Baśką. Oczywiście po dojechaniu do domu i daniu im chwili spokoju okazało się, że czarnulek to pełnojajeczny samczyk
Piszę o nich dopiero teraz bo nie byłam pewna, czy maluszek przeżyje weekend. Był zziębnięty, mokry i wystraszony. Większy troszkę w lepszej kondycji, ale też za wesoło to one nie wyglądały. Najbardziej bałam się, że będą pochorowane, bo miały całe mokre podwozia a tego dnia było bardzo zimno, wietrznie i zaczął padać śnieg.
Całą sobotę i niedziele dochodziły do siebie. Dostały klateczkę z podkładami higienicznymi, świeże sianko i suszki, domek z kartonu. Klatkę ustawiłam na kocu, żeby nie było im zimno. Wytarłyśmy im do sucha pupki i sprawdziłyśmy czy nie ma odparzeń czy ranek na nóżkach - na szczęście nie.
Obecnie maluszki są już w dużo lepszym stanie, cały czas wcinają sianko i suszki. Bardzo dużo jedzą, praktycznie non stop. Bardzo mnie to cieszy, szczególnie, że maluszek taki chętny do sianka.
Czarnuszek to Basiek, mniejszy roboczo nazwany Bemka (jednak jego płeć jeszcze nie jest znana). Jak uszaki troszkę nabiorą sił to wezmę je na kontrolę do weterynarza i może uda się wtedy określić płeć.
Maluszki oczywiście będą do adopcji, choć jeszcze nie wiem czy razem czy osobno. Wszystko zależy od płci malucha i tego jak się będą dogadywały. Póki co Basiek już poczuł się dobrze w nowym miejscu i kilka razy chcąc zdominować Bemusia ujeżdżał go. Jednak maluch sobie nic z tego nie robił, uciekał mu i dalej wcinał sianko
Basiek chyba jest bardzo szczęśliwy i podoba mu się nowy (tymczasowy) domek bo często z impetem przewraca się na plecki i leży na boku z wyciągniętymi nóżkami. Najczęściej robi tak, by upaść i rozłożyć się idealnie przed śpiącym maluszkiem, no i leżą takie wtulone w siebie. Basieczek ma małą bliznę na uszku, jakby kiedyś został pogryziony i takie zgrubienie mu zostało. W tym miejscu ma też kilka siwych włosów wśród czarnego futerka.
Maluszek za to nabrał sił i już nie przesiaduje cały czas w rogu klatki ale bryka i fika, wchodzi do paśnika i na domek
Oba uszaki są bardzo przyjazne i lubią przytulanki, szczególne Basiek. Maluszek ma w głowie jeszcze figle a nie tam jakieś głaskanie
Jakieś zdjęcia uszaków, chociaż ciężko im zrobić ładne zdjęcie bo ruchliwe stwory z nich
Na tym zdjęciu widać jaki biało - szary brzuszek ma Basiek
Wtulamy główkę pod brzuszek Baśka
leżymy
Czemu nie siedzieć tyłkiem w jednej miseczce a zajadać ziółka z drugiej?
Za jakiś czas powinny się pojawić ogłoszenia uszaków, na pewno je tu zamieszczę.
Póki co maluchy siedzą u mnie, mam je pod okiem i będę pilnie obserwować.