Uuuu, do Lodzi to tez nie ma raczej po co jechac. Przynajmniej ja nie polece zadnej kliniki, bo nie znam wszystkich , a te ktore poznalam nie nadaja sie do zabiegow
Chyba, ze cos sie w Lodzi zmienilo, a ja nie wiem.
jesli wet nie jest pewny plci, to tym bardziej nie ma co ryzykowac zabiegu u niego. Zapytaj najlepiej wprost ile razy kastrowal kroliczka i z jakim efektem. Czy zwierzeta przezyly.
Powiem ci tak, jesli krolas bardzo daje ci sie we znaki lub planujesz sprawic mu przyjaciela, to warto zastanowic sie nad kastracja. I wyboru weta nie mierz w kategoriach odleglosci (oczywiscie w granicach rozsadku), bo ja bym pojchala na koniec swiata, gdybym tylko mogla wrocic zycie mojej Tosi. Dziewczyny jezdza do wetow naprawde daleko, do innych miast. Wiem, ze z Lodzi to na zabiegi najlepiej jechac do Wawy...
ziabak, nie strasz Tuski tym popedem
Po kastracji raczej juz nie ma gwaltow 'na ludziach', ale moga zostac takie odruchy jak obsikiwanie. Wiadomo, kazdy jest inny, ale zazwyczaj kroliczki po zabiegu 'wyciszaja sie'. Tzn. sa nadal radosne i rozbrykane, ale nie ma tych okropnych rujek.
PS> ziabak, ja sie z Toba nie przywitalam na forum, ale chyba dlatego, ze czytalam kiedys twoja strone o krolikach i mialam takie wrazenie, ze cie znam
Witaj po dlugiej forumowej przerwie.