Króliczkowa historia jest jak jedna z wielu, ale maluch jest absolutnie wyjątkowy
Pierwsze "spotkanie" mieliśmy parę miesięcy temu, kiedy to do sklepu zawitała kobietka narzekająca na uszaka kupionego potajemnie przez córkę. Że hałasuje, tupie, gryzie kraty, obsikuje, a wokół klatki jest syf, bo wiecznie wyrzuca trotki a wszystko to i jeszcze więcej potwornie mierzi całą rodzinę, a w szczególności męża owej pani.
Pogadałam sobie trochę o przyuczeniu do kuwetkowości, kastracji, częstszym wypuszczaniu króliczka, a jeśli bardzo będzie im wadził dałam namiary na spk i uwierzyłam że ktoś mnie słuchał...
Ale gadał dziad ( no w tym przypadku baba) do obrazu...
Z miesiąc temu (?), kobietka zjawiła się znów z błaganiem: "niech pani weźmie tego królika, bo mąż chce go przez okno wyrzucić, ja go pani nawet ze skrzynką oddam, ze wszystkim!"
Tani chwyt marketingowy, ale po szybkiej kalkulacji wyszło mi że skoro trzy miesiące nie wystarczyły żeby zrobić COKOLWIEK coby ludziom i królowi żyło się lepiej, to po okazaniu mojej dezaprobaty może im również nie wystarczyć chęci do zatargania królika do sklepu i skończy diabli wiedzą gdzie.
Szczęściem dzielni ludzie podjęli ostateczny wysiłek pozbycia się królika i kilkadziesiąt minut później uszak został przytargany przez pana męża z całym dobytkiem. Ów cały dobytek stanowiły: królik, klatka cm 50 i trociny- na dnie klatki oczywiście
Jeny, zapomniałam o małej plastikowej miseczce i poidle ;P
Dostałam jeszcze instruktaż że nie muszę go karmić bo dziś już jadł.
Opadnięcie szczęki puściło dopiero po paru minutach
W każdym razie król jest teraz z nami, do adopcji, aczkolwiek chwilowo zakatarzony.
Niekastrowany artysta- uwielbia ozdabiać ściany z wyskoku
Dżentelnem- nie załatwia się na razie do kuwetki- pewnie myśli że to prywatna własność króliczej damy i nie przystoi mu naruszać jej własnoći (mam ogromne nadzieje, że wykastrowany wreszcie opanuje tą trudną sztukę.)
Jest kochanym przytulakiem, uwielbia głaskanie, sam podbiega od czasu do czasu i szturcha człowieki żeby się nim zainteresowały. Dobrze dogaduje się z innymi królami- u mnie z parką kastratów, ale w sklepie kocha wszystkie, też innego pełnojajecznego, dojrzałego samca.
Nie jest strachliwy, wszystko co nowe bardzo go ciekawi. Dogaduje się z psiakami- od małych do dużych, chociaż z nimi ma przeważnie przelotne kontakty. Wygląda na dużego, ale waży zaledwie 1460g, właściciele określili wiek na ok 8 miesięcy, wetka stwierdziła że jest starszy.
A tutaj parę zdjęc króliczka na zachętę: