oj tak, było cudnie
a smażony bób się je, jak najbardziej, w dodatku w duuuużych ilościach, jak się wczoraj okazało
przepisów nie ma co szukać po necie: po prostu ugotować, potem na patelni podgrzać olej/oliwę, dodać przypraw wedle fantazji własnej i wrzucić bób. najlepiej pojedynczą warstwą, wtedy skórka ładnie się obkurcza.
aktualnie moja fantazja przyprawowa do bobu to sól, kawalątek rozkruszonego anyżu, chili i koperek.