Anuszko, to oczywiście nie jest wyjście.
Postawmy się na miejscu hodowców chociażby drobiu. Dla takiego hodowcy kurczak=towar. Dziesiatki kurczaków dla niego to tyle, co słoiki powideł w hurtowni. Jego zadanie to nakarmić, dać pić i czekać, aż wszystko urośnie. Nie jest ważne, że kurczaki ze stresu są łyse, łażą po sobie, bo jest ciasno.
Zależy mu na zmniejszeniu kosztów produkcji - niskiej jakości pasza, oszczędność miejsca, etc. Gdzie tu miejsce na empatię i twierdzenie, że kurczak też czuje?
Anuszko, patrząc realnie - który z hodowców bezpośrednio przejmie się wołaniem ludzi "z jakiegoś tam stowarzyszenia"? Będziemy chodzić i jęczeć, że kurczaki są zestresowane i cierpią? On ma fabrykę, z której produkty trafiają na nasze stoły. W nosie ma to, czy kurczaczek wcina ziarenka na podwórku czy siedzi gdzieś pod kilkoma innymi ptakami w zamkniętym pomieszczeniu. Dla niego naprawdę nie jest ważne to, że ten kurczak przez kilkanaście minut będzie umierał w mękach wisząc głową w dół - powie: co tam, i tak umrze.
Jaki interes mają hodowcy zwierząt na ubój/futra/inne w polepszaniu ich warunków życia? Żaden. ŻADEN. Nie bójmy się tego powiedzieć.
Fermy, rzeźnie, hodowle masowe to nie miejsca dla ludzi empatycznych, którym drogie są zwierzęta. Zakładasz hodowlę - liczysz na zysk, a nie tworzysz raj dla przyszłego schabowego. Przykre, ale prawdziwe.
Trzebaby zmienić prawo, zaostrzyć kary za niehumanitarny ubój, hodowlę zwierząt, a nie starać się zmieniać hodowców. Nawet jeśli zmieni się prawo - nie uda się wszystkich ubojni kontrolować i na codzień pewnie sposób zabijania nie będzie wiele lepszy, niż ten, co teraz. Owszem, mogą się zmienić warunki hodowli. To już byłoby coś.
Nie mówię absolutnie o siedzeniu z założonymi rękoma. Jeśli chce się coś osiągnąć, trzeba postarać się znaleźć sensowny sposób, przekonać jakoś hodowców do zmian - dobrowolnie bądź przymusowo (prawem). Nikt dobrowolnie nie narazi się na koszty związane z poprawą warunków życia zwierząt. Na nic apele, bilboardy. Trzeba znaleźć taki sposób, którego nikt jeszcze nie zastsował, trzeba mieć haczyk. Bo krzyczeć, że zwierzeta mają źle a rzexnie to mordownie, może każdy - tylko, że bezskutecznie.
Ile organizacji, ilu ludzi starało się zmienić stan rzeczy? Wielu. Pytanie, ilu się to udało?