Słuchajcie,
Od wczoraj jest u nas Edward z SPK. Bidul strasznie doświadczony (siedział długo w piwnicy w maluniej klatce) i wymaga dużo miłości. Jak tylko się go dotknie to robi się płaski do głaskania. Nawet u weta. Do tego niemiłosiernie kicha, wiec wymaga stałej opieki. Przechodzi kwarantannę, więc siedzi w przedpokoju i jest odgrodzony. Wczoraj wieczorem wychowywana bezkatkowo Skampula (która jest szefem u nas w domu) udawała pieska preriowego i lażąc na dwóch łapkach "łapała zapach" przybysza. Do tego tupała i fuczała. Dziś od rana jest jakby obrażona - ucieka i ma taką minkę, jakby bała się, że ją oddamy gdzieś. Za każdym razem, gdy jestem uEdka, ta podchodzi do kratki, która oddziela pokój od przedpokoju i patrzy. Za chwilę w teatralny sposób odwraca się i idzie.
Jak chcę ją potem pogłaskać to jest obrażona. I ciągle chce jeść.. Mój mąż poświęca jej dużo uwagi, bo nie pachnie Edkiem.. I jego Skampula dalej kocha, a na mnie jest zła. Przejdzie jej? Mogę coś zrobić? Może macie podobne doświadczenia?