Nie mogłam patrzeć na Psotkę samą w klatce... Od razu wzięłam się za jej zaprzyjaźnianie z Misią (parka Bezik i Psota w jednej klatce i pokoju a Misia w drugim). Jak Panienki od czasu do czasu spotkały się to były straszne walki. Teraz siedzą razem w łazience i od czasu do czasu Misia skubnie Psotkę.
Strasznie smutno mi jest. Wiem, że to głupio zabrzmi, ale Bezkitek to był naprawdę wyjątkowy królik.. On był 'inny'. Od samego początku, jak wzięłam go zabiedzonego ze sklepu zoologicznego (miał ok pół roku, cały brudny, zakatarzony) był taką pierdółką..... Nie miał kitki... bo mu odpadła, z tego syfu na kuperku... Później miał katar wieczny, którego nie dało się wyleczyć i którego przyczyna do dzisiaj zostanie nieznana... Zawsze był taką kluską... Siedział w miejscu i się 'kiwał' a to sobie kichnął od czasu do czasu...
Tylko czasami jak Psotki nie było w pobliżu to dostawał głupawki, bo jak ona była obok to był bardziej pokorny. Strasznie mi będzie go brakowało... Tak jak u mnie na awatarze (Bezik jest szary) one tak zawsze siedziały... i jeszcze mój pies z nimi. Takie małe ciałko...
((