Dziewczyny hola! nie ma sensu się kłócić w takiej sytuacji. Tutaj trzeba działać, a nie gdybać.
Justyna według mnie powinnaś napisać do Katki to co Cie prosiła, może ktoś spojrzy na to świeżym okiem.
Rozumiem, że jesteś załamana stanem zdrowia swojego zwierzaka i masz taką samą syt. jak ja z moim psem. Wiemy, co mu dolega, ale jest starszym psem i nikt nie zdecyduje się na operację. Ani lekarze, ani my. I też jest miliard myśli na sekundę, bo z jednej strony ma swoje lepsze i gorsze dni, a z drugiej wiemy że się męczy. Takie sytuacje są trudne, każdy wie, że jest Ci ciężko, ale tłumaczenie, że nie masz pieniędzy jest tutaj śmieszne. Ja też za przeproszeniem z moją matką nie srałyśmy pieniędzmi, a jak była potrzeba na operację ponad tysiąca złotych, to się zapożyczyłyśmy u kogo się dało, zrobiłyśmy wszystko, żeby te pieniądze zdobyć. Nawet sobie nie wyobrażasz jak ciężko nam było oddać te pieniądze. Moja matka jest sama i na utrzymaniu ma mieszkanie. Poszłam do dorywczej pracy tylko po to, by móc dołożyć do spłaty. Do dziś łożę jakąś część na psa, bo wiem, że moją matkę na to nie stać.
Dla mnie brak pieniędzy to żaden argument wobec ratowania żywej istoty, którą się kocha. Tym bardziej jak ludzie się od Ciebie nie odwrócili, tylko wręcz przeciwnie- chcą Ci pomóc.
Bośniak zaproponowała pomoc w diagnozie- nie skorzystałaś kryjąc się za tęsknotą i obawą. Będzie pod całodobową opieką osoby, która się zna na królikach, która chce mu pomóc, a nie zaszkodzić! ja bym bez zastanowienia się zgodziła, nie rozumiesz, że to może być jedyna taka możliwość? że może to jest jakiś sposób, aby mu pomóc?tonący brzytwy się chwyta.
Negowanie każdej opinii nie jest metodą i na pewno nic nie da. Wiem, że masz mętlik w głowie, ale nie czas na gdybanie, tylko działanie, bo może być za późno... sama widzisz, że choroba postępuje...
Czasem w życiu są takie chwile, kiedy trzeba schować dumę do kieszeni i dać sobie pomóc.