Dziękuję za wszelką życzliwość okazaną Pestce!
Wczoraj uszatą widziałam, głaskałam ... cudna!
Wciąż przestraszona, ale po sterydzie - porusza się nie najgorzej. Jest ciekawska - wypuszczona z transporterka - natychmiast żwawo udało się na zwiedzanie
W dniu przywiezienia przez Małgosię do domu(piątek), była przestraszona i nieco agresywna. To przerażenie całą sytuacją wywołało skrajne objawy w zachowaniu.
W sobotę było o niebo lepiej! Rąk Pesteczka boi się nadal, ale wyraźnie widać, że delikatny dotyk sprawia jej przyjemność. Nie ucieka, "skupia się w sobie" i pewnie ma mieszane uczucia: "powinno być niebezpiecznie, a jest przyjemnie!
"
Za to nóg Pestka się nie obawia. Jeśli stanie się jej na drodze - ominie
Jeść nie chciała nic poza siankiem, sałatą rzymską, selerem i marchewką.
Podany granulat uznała za ... wyposażenie transporterka. Gdy podałam na dłoni taką typową mieszankę ze zbożem(myślałam, że może zboże choć zna) - to "wyniuchała" bardzo głośno i z chuchaniem, ale również uznała, że to nic ważnego. Być może wąchała tak moją rękę
Zdrowie: steryd hamuje stan zapalny, redukuje ból, dzięki niemu króliczka się porusza. Na tylnych łapach, nad ogonem widoczne mocne zasinienia. Uszy - jedna wielka masakra! Nawet Małgosia mówi, że takiego świerzbowca to jeszcze nie widziała! (o mnie już nie wspominając). Leczenie podjęte od piątku, więc będzie już tylko lepiej. Kark częściowo łysy, pogryziony, w strupach. Do obserwacji na razie i przemywania rivanolem. Gdyż na skórze(poza uszami) nie zauważyliśmy zmian grzybiczych czy świerzbowych.
Z informacji dzisiejszych: króliczka nie chce chodzić, poleguje. Głaskać? bardzo proszę
ale uszu i tyłu ciała - nie dotykać
Czyli nie dotykaj tam gdzie boli
Natomiast wczoraj w miniAzylu zaszły spore zmiany.
Nie mogłam zostawić Małgosi z tak olbrzymią ilością królików. Efekt - miałam wczoraj do Wrocławia radosną podróż przy wtórze chrupania, ciamkania, kopania tudzież w obłoku króliczych zapachów. Cudnie było
Zabrałam do Wrocławia 5 królików.
1. Jak widać z wpisu Ellesy - Nówka już zadomowiona
A jechała na dt z opcją pozostania na stałe
2. Cynamon przyjechał do domku, w którym też już zostanie
3. Oczko - jest w nowym wrocławskim domku tymczasowym. Może we Wrocławiu poszczęści mu się bardziej z domkiem adopcyjnym
4,5 Ida i Koperek ....
Ida użarła mnie w palec gdy redukowałam w transporterze ilość warzywek wrzuconych "na drogę" przez Małgosię. Widać należało mi się
Ida i Koperek "przeczekują" we Wrocławiu, gdyż tak naprawdę ... wybierają się już w podróż do własnego domku. Może i dlatego Ida uznała, że skoro nie będzie zależeć ode mnie - to może sobie pozwalać
Ten pobyt raz na rok w miniAylu zawsze szeroko otwiera mi oczy. W tym roku szczególnie, gdyż w zeszłym tymczasowiczy było mniej.
Małgosia ze wszystkim daje sobie radę, nie werbalizuje żadnych potrzeb ... a potrzeby są tam wielkie!
Nie da się , a w zasadzie nie powinno być tam tak jak do tej pory ... Np. Małgosia wożąca swoim samochodem po 50 kg żwirku, targająca się z workami po 25kg.... W miniAzylu schodzi tygodniowo ok. 40kg żwirku!
Chcę zamówić większą ilość pelletu, który dostawca po prostu do MiniAzylu dowiezie. Musimy to zrobić. I w workach po 15 kg, co będzie na siły kobiece do noszenia.
Klatki ... aż wstyd mi się przyznać
Małgosia mówiła, że ma a ja nie pytałam jakie.
Tych większych klatek jest tam niewiele
Większość to 80cm, są i mniejsze.
Gdy królików w miniAzylu było mniej - biegały one bardzo często poza klatką. Gdy teraz jest ich 20 - biegają, ale bardzo krótko.
Priorytetem stanie się teraz doposażenie miniAzylu w kilka większych klatek. Nie tylko dla Pestki.
To na razie tyle z bieżących przemyśleń i wrażeń ...
(ps. na zdjęcia wciąż trzeba poczekać, a mam w aparacie nawet Pestkę
)
No może jeszcze dopiszę .... miniAzyl miał być takim większym domem tymczasowym, a dzięki Małgosi faktycznie okazał się prawdziwym azylem dla wielu stworzeń. Tak wielu, że niemal ponad siły Małgosi.
Małgosiu - dziękuję
Jesteś jedyna. Tak niewielu ludzi jest w stanie poświęcić własne życie, własny dom na potrzeby bezdomnych zwierząt.