Zajęcowa - Ty to masz serducho
dziękuję Ci mooocno
co do opieki - to MAS jest niezawodna, martwię się o nią, bo aby dojechać z królami do weta, zaniedbuje pracę
MAS ma obecnie królików na tymczasie zbyt dużo! szukamy domów tymczasowych, kogoś, kto mógłby choć jednego króliczka od MAS przejąć na DT:
mamy też nową historię, taką jaki wiele ... wciąż zbyt wiele;
a oto ona, historia Dolara i Diany:małe puchate zajęcze kulki w sklepie, pełne nadziei, ciekawości świata, nieświadome tego, że mogą natknąć się na zwyrodnialców homo sapiens
dwie puchate kuleczki zabrał młody człowiek.... co prawda od dłuższego czasu marzył on o wężu, ale rodzice się nie zgodzili; a ponieważ już zaprzyjaźnił się z terrarystami, wymyślił sobie, że póki co - będzie króliki rozmnażał na karmówkę, dzięki czemu nieźle zarobi ....
ale króliki okazały się ... złośliwe, nie chciały się mnożyć!!! skandal !
więc oddał osobie, co do której był przekonany, że ma dużego boa, który króliczki połknie
i tak króliczki trafiły do MAS
Dolar, okazał się króliczkiem, który jak mamy nadzieję szybko dojdzie do siebie;
jest mocno wycieńczony, zagłodzony, ale u Małgosi szybko odzyska pełnię sił;
ponieważ jest 100% samcem, z samczymi nawykami znaczenia terenu - już wczoraj został wykastrowany, gdyż w miniAzylu jest zbyt wiele królików, nie wysterylizowanych samiczek, by wśród nich biegał pełnojajeczny samiec
historia Diany:dużo, dużo trudniejsza jest sytuacja z samiczką .... Małgosia nazwała ją
Dianą;
wyobraźcie sobie: siedzieć kilka miesięcy w malutkiej klatce, z samcem który wciąż miał i okazywał potrzebę przedłużenia gatunku, czyli nazywając po imieniu - wciąż Dianę gwałcił
a że króliczka nie chciała rodzić - była też przez swojego właściciela "podstawiana" innym króliczym samcom !
gdy dowiedziałyśmy się z Małgosią o tym wszystkim, wiedziałyśmy, że z samiczką musi być bardzo źle, choć miałyśmy nadzieję, że przeczucia się nie sprawdzą !
podjęłyśmy decyzję, że mała w dniu odbioru od właściciela musi natychmiast mieć kontrolę lekarską;
decyzja okazała się słuszna, przeczucia nas nie myliły; kontrola została połączona z zabiegiem, gdyż zabieg ten prawdopodobnie uratował małej życie;
wykonane USG nie wykazało płodów, lecz to co widać na poniższym zdjęciu:
gdy Małgosia odbierała Dianę po zabiegu, pierwsze słowa jakie usłyszała, to że w środku było wszystko pozrastane!
niestety nie mamy opisu żargonem lekarskim, ale opisując sytuację słowami laika, Diana po raz pierwszy zaszła w ciążę zbyt wcześnie, jej organizm nie był gotowy na przenoszenie młodych, jej organizm nie był jeszcze dojrzały i pełni rozwinięty, a co dopiero mówić o rodzeniu! kolejne płody obumierały, macica zrastała się z innymi narządami wewnętrznymi
biedna Dianusia!
króliczka jest podobnie jak jej partner wychudzona, zabiedzona, a teraz dodatkowo mocno obolała po wczorajszym zabiegu; wybudzenie po zabiegu było trudne, króliczka miała drgawki, długo się trzęsła, ból musiał być ogromny, gdyż króliczka usiłowała wygryzać sobie skórę, jej stan był bardzo ciężki;
przez kilka dni Diana będzie otrzymywała antybiotyk i środki przeciwbólowe, otrzyma też lek na pobudzenie układu trawiennego gdyż wciąż nie chce jeść, nie bobczy;
od dziś Małgosia dokarmia Dianę strzykawką, bo wczoraj to już byłoby nadmierne męczenie biedaczki;
a na zdjęciu - Dianka po zabiegu, z wenflonem w uchu (podawana kroplówka)
trzymajcie proszę kciuki za Dianę!