..... jestem pewna, że wspaniale trafił
Super, bo adoptującą Kasię znasz lepiej niż ja
A w miniAzylu .....
Dzień jak co dzień. Niedziela. Większość z nas spędza ten dzień tak jak lubi. Zazwyczaj odpoczywając.
Małgosia również.
Musi wstać raczej wcześnie, by ze wszystkim zdążyć. Na dworze wciąż jeszcze ciemno. Trzeba wymienić żwirek w 27 kuwetach, umyć warzywka, pokroić, przygotować zieleninę, umyć 27 miseczek, napełnić je jedzonkiem, dorzucić suszków, wymienić wodę w 27 poidełkach, wypuścić na wybieganie część uszatych, zamknąć te, które biegały do tej pory, posprzątać po tych, które biegały. Gdy uszate już zjedzą, trzeba podać leki tym, które aktualnie są w trakcie leczenia.
(
samo pisanie o tym zajęło mi sporo czasu .... )
I dziś mała odmiana. Małgosia jest w radosnym nastroju, bo choć zajmie jej to sporo czasu i kasy ( o finansach wspomnę ja, bo ona nigdy tego nie robi), teraz musi spod Nowego Dworu Gdańskiego dojechać do Gdańska (sugeruję sprawdzić ile to kilometrów) by .... i w tym właśnie sedno sprawy: odwieźć króliczkę na transport, którym zabierze się ona do domku stałego
Gracja jedzie DO DOMU
Do ludzi, którzy ją wybrali, i (jak mam nadzieję) już ją kochają, a pokochają jeszcze bardziej !
Gracja - jedna z długotrwałych pensjonariuszy miniAzylu, jedzie do swojego własnego domku !
Teraz już tylko pozostało zaciskanie palców, za szczęśliwą podróż i zdrowe dotarcie do celu
I czekamy na znak, że już dojechała.