I wreszcie dziś, już oficjalnie, Kocio został "zdjęty" ze strony adopcyjnej.
Listonosz przyniósł podpisaną Umowę Adopcyjną.
A po dzisiejszej rozmowie z właścicielką Kocia - można się już tylko cieszyć, bo zdrowie uszaka wróciło do normy, wysiłek adoptującej był wieeelki - ale nie poszedł na marne
Kocio choć wybredny w jedzeniu
bobczy, biega, "bryczkuje".
Jest po prostu szczęśliwym królisiem !
Powolutku drążymy temat ... uszatej koleżanki dla Kocia, ale to jeszcze na razie musi poczekać
Dziś dziękuję z całego serca
Małgosi - wybawcy Kocia,
Justynie M.L. z Krakowa - Opiekunce Wirtualnej i
Kasi - adoptującej.
Kocio - króliś tak długo oczekujący na swój domek - dopłynął już do swojej przystani