Mysz ostatnio strzeliła focha na cały świat, bo teściowa dała jej śniadanko 10 minut później niż zwykle, ignorując błagalne spojrzenia, kroki taneczne i cały monodram pod tytułem "Tu jestem, daj mi papu!". Cały dzień siedziała nabzdyczona za kanapą i warczała, gdy teściowa do niej podchodziła. Przeszło jej dopiero pod wieczór, gdy wróciłam z pracy i przekupiłam ją smakusiami...