Byliśmy tam dziś we troje, przeszukiwaliśmy ogromny, zatrawiony, zakrzewiony teren, znaleźliśmy kilka dzikich zajęcy, a PAPY ani widu, ani słychu
. Zaczepiła nas przyszła teściowa właścicielki królika mówiąc, że królika znalazła w czwartek na środku podwórka z wnętrznościami na zewnątrz, z robakami w środku (to niemożliwe, że tak szybko pojawiły się robaki...bo jak niby? w ciągu jednej nocy?). Twierdziła, że wcześniej przeszukali podwórko i uszaka nie znaleźli, a potem ni z gruszki, ni z pietruszki leży na środku podwórka...wszystko jakoś dziwnie brzmi, nie wierzymy w to. A i właścicielka (26- letnia dziewczyna) podobno nadal nie wie o tym co się rzekomo stało, bo to nią za bardzo wstrząśnie (tak twierdzi jej przyszła teściowa). Tak czy siak- wróciliśmy z niczym