Byłam odwieść Małą na DT do Pani Marty. Zawiozłam klatki, bo Pani Marta będzie awaryjnym DT gdy mnie na śląsku nie będzie. Przy okazji odwiedziłam Pokera i Hermana - dwa adoptowane hodowlańce. Pani Marta ma konie, szynszyle, myszy i wiele innych adoptowanych chorych zwierząt, które wymagają specjalnej troski. W czasie luźnej rozmowy powstał pomysł o zorganizowaniu jeszcze 2 miejsc u Pani Marty. Moja prośba do forumowiczów jest taka - gdy ktoś miał i chciał podarować dwie klatki drewniane, to mieli byśmy miejsc dla dwóch uszaków, wszystko jedno czy hodowlanych czy miniaturek, długoterminowe dt ze znakomitą opieką fachowej osoby (technika weterynarii). Klatki muszą być drewniane z wielu względów, dlatego bardzo prosimy o pomoc.
Kajtek dojrzewa i zaczyna bzyczeć odbywając wariackie tańce dookoła moich nóg.