Wojtusiowi w głowie pstro. Wie, że za ścianą ma baraniastego rywala, za wszelką cenę chce go dopaść i waruje pod drzwiami jak strażnik.
Z mojej nieuwagi raz Wojtuś sam wydostał się ze swojej klatki i zaatakował Marlona, wchodzę do pokoju, patrzę, a pokój przepełniony czarnymi piórami. Szybko rozdzieliłam chłopaków, a Marlonka wygłaskałam, bo widać było, że był oszołomiony i nie spodziewał się takich ostrych walk.
A tak poza tym Wojtuś to oaza łagodności, mały rozrabiaka, ciekawski, reaguje na swoje imię, a zarazem indywidualista, na głaski przychodzi kiedy ma ochotę, ale odnoszę wrażenie, że on na to nie ma czasu, ma lepsze sprawy do załatwienia, a mianowicie rozprawienie się z chłopakami