Powiem szczerze że jak zaczynałam krzyczeć, to strasznie wrzeszczałam, bo króliki nie zwracały na mnie uwagi i dopiero straszny wrzask dawał im do zrozumienia że to o nie kaman. Później już się wyczuliły i wiedzą jak tylko trochę uniosę głos o co chodzi. Aczkolwiek nie przeszkadza to im w laniu na mnie ciepłym moczem. Siedzi sobie taka Szaza w doniczce i objada kwiatka więc jej uprzejmie zwracam uwagę, ona nic, trochę głośniej, ona się popatrzy i dalej swoje, w końcu się drę, ona przestaje na chwilę, popatrzy, oceni sytuację - baba leży pod kocykiem z herbatą w ręku i się na mnie drze...eee nic ważnego - więc dalej skubie kwiatka. Wtedy już niestety muszę się pofatygować. Ale najczęściej w takich momentach królikowi chodzi o zwrócenie na siebie uwagi - weź się ze mną pobaw, albo daj coś dobrego, nudzi mi się. Jak się nim zajmiemy to kwiatek schodzi na drugi plan.