Nie ma sprawy, ale muszą znaleźć się stali darczyńcy, bo Lublin się nie utrzyma z takich wpłąt jakie teraz mamy. Do dnia dzisiejszego wydatki od początku roku wyniosły 4370zł a całość wpływów łącznie z wirtualnymi adopcjami wyniosły 3236, jesteśmy więc w plecy 1134 zł
Ja byłabym za. Przede wszystkim patrząc na dobro królików. Tyle czasu ile im poświęcam to zdecydowanie za mało - i nie jest to mój wybór - po prostu więcej czasu nie mam
Tak królikami mogłoby zajmowac się wiele osób, regularnie sprzątać, spędzać z nimi czas, a nie siedzą same całymi dniami w klatkach i biegają na zmiany, nie zawsze jest tak że codziennie mogą biegać
O ile możemy robić zbiórki np żarcia w szkołach czy innych miejscach, o tyle kasę na utrzymanie (czynsz, rachunki i leczenie) musimy skądś mieć
Ja osobiście opróćz majątku który wydaję na paliwo i jakieś zakupy które wydaje na tymczasowicze mogłąbym wyłożyć 100zł miesięcznie, więcej już na prawde nie dam rady. Nie zarabiam kokosów (mimo że bym chciała).
Jeżeli znajdzie się trochę osób chcących sponsorować takie przytulisko mogę się dowiedzieć o możliwość wynajmu jakiegoś lokalu od miasta, jakie to są koszta.
A tak dzisiaj z rańca zapychaliśmy do weta (zdjęcie obróciłam - słowo daję że przekręcone jest, ale jak wgrywam na neta to się samo obraca)
No i królasy koczujące u mnie w pracy na powró do domu....
Niestety Śnieżka ma prawdopodobnie uszkodzony nerw łapki. Nie czuje prawidłowo, dlatego zaczęła sobie obgryzać. Na razie robimy opatrunki, zobaczymy czy stan będzoe lepszy czy taki sam w sobotę i będziemy dalej kombinować. Na razie Śnieżka ma szlaban, a ja katuje ją wywodami "dlaczego mi to zrobiłaś..."