Nam też strasznie przykro
Za dużo tych króli ostatnio choruje, odchodzi...
U nas w biurze też wczoraj był alarm bobkowy
Późnym południem w klatce Migotki, Kokosanki i Łaciatki nie było żadnych bobków.
Weekendy, zwłaszcza o wieczornych porach są o tyle problematyczne, że praktycznie żadna z króliczych lecznic nie jest czynna, całe szczęście, że w biurze jest sporo leków w zapasie.
Telefonicznie poradziła nam Pani doktor Agata, aby podać gasprid i masować brzuszki.
Podałam gasprid całej trójce, bezopet, herbicare i z ręką na sercu czekałam na bobki.
Pojedyncze się pojawiły już wczoraj, jednak jeszcze dziś uszaki dostały leki.
Co gorsza dziś bobkowo zastrajkował też Zoni, więc już dziś było więcej pacjentów.
Obecnie bobki są. Nieduże, ale są. Uszaki wcinają, więc jesteśmy trochę spokojniejsi.
Chciałam bardzo jeszcze wczoraj Perełkę odwiedzić w Pulsvecie, ale tak mnie zaabsorbowały te zatkańce, że przegapiłam godziny otwarcia. A miałam dla niej świeże warzywa...