Pani Lidio, w sobotę do Dogerii przyjedzie prawdopodobnie 7 krolików - dzieci Cytrynki
Zapraszam na oglądanie
Niektóre z nich praktycznie wyglądają jak baranki, może którys z nich (albo dwa, bo się bardzo kochają) podbił by Pani serce?
Szkolenia nie przyspiesze - moge je zrobic tylko ja abo Kamila, napisałam szkolenie i zwerbowałam ludzi, wdrazaja sie, czytaja, chodza na swoje rozmowy, są to powazne sprawy związane z ochroną danych osobowych, poza tym kazda osoba pracuje albo ma dzieci albo i pracuje i ma dzieci i nie mozna od nich wymagac poswiecania wiecej niz 1-2 godzin dziennie na wolontariat - ja tez dążę do tego, abym poswiecala na SPK góra 2 godziny dziennie, a nie 14 jak obecnie. Przywykłam juz do tego, ze obiad i kolację jem w samochodzie jedną reka kierując, drugą jedząc, aby oszczedzac czas.
Realia warszawskie są takie: nie ma pieniędzy, nie ma ludzi, bo się wykruszyli - urodzili dzieci, poszli do pracy, a nowi ludzie dopiero się kształcą na inspektorow, dopiero nowe domy tymczasowe się zgłaszają - ktos musi chodzic najpierw do nich na spotkania i sprawdzac warunki, mało kto ma czas, Warszawa jest duża, benzyna i bilety kosztują, bardzo duzo czasu sie traci na same dojazdy, ja powzielam natomiast zamiar, ze nie mogę poswiecac dziennie 14 godzin na SPK, bo muszę za cos żyć - muszę miec czas zarabiac pieniądze - i jeśc i ogarniac dom i spac i czasem pojsc na spacer, tak więc wszystko będzie trwało dłużej, no chyba, ze będą jakies darowizny na Warszawę, nie da sie dluzej tak funkcjonowac, zeby nie moc nawet faktur za leczenie de facto grudniowe opłacic (fv ze stycznia warszawskie to nadal okolo 2 tys zł, na Warszawę prawie nikt nie wpłaca mimo naszych apeli na kazdej podstronie
www.kroliki.net i ulotek w lecznicach), nie mowiąc juz o karmie, czy zwrotach za telefony i benzynę. Prowadzimy (wszyscy w całym SPK) setki rozmow telefonicznych z prywatnych kieszeni, nie ma na to funduszy, nikt na to nie wpłaca. W Warszawie nie da sie niczego sensownie załatwiac bez samochodu - ma sie wybór - albo wyżebrac 50 zł za benzyne od znajomych/rodziny, co jest poniżające albo stracic caly dzien na jezdzenie komunikacją miejską (zaniedbując przez cały dzien swoje sprawy prywatne i zarobkowe, slyszac grozbe od chlopaka/męża,ze sie zaniedbuje rodzine, że się nie zarabia, nie sprząta w domu, nie widuje się z mężem, a za cos życ trzeba - są to wydarzeni rodzinne na porządku dziennym w całym SPK i nie tylko w tej organizacji prozwierzęcej).
Generalnie moim zdaniem w SPK wolontariusze i członkowie poswięcaja na wolontariat o wiele więcej czasu niz powinni, nie jest to praca na etat, ale wolontariat, powinien wiec zajmowac odpowiednio mniej czasu i wydatki powinny byc wracane, czyli bilety, telefony itd, do tego dążymy, ale nie da sie wsystkiego osiagnac od razu. Liczba spraw związanych z królikami wzrasta nieproporcjonalnie do wzrostu naszej wydolnosci organizacyjnej, ale jak mowilam,
w Warszawie bedzie lepiej juz niedługo, juz za miesiąc