Zarzuty są takie, że wspólnota mieszkańców nie wyrażała zgody na żadne króliki w biurze, ale tylko samo biuro i bibliotekę. I że śmierdzi na korytarzu - mimo codziennego kilkugodzinnego sprzątania raptem najwyżej 10 królikom na raz (bo tyle zazwyczaj jest królików, choć wczoraj było tylko 5, dzisiaj już 6). Wolontariusze twierdzą, że nie śmierdzi na korytarzu w bloku, ja tez niczego nie czuję nigdy, a mieszkańcy twierdzą, że śmierdzi codziennie i że to nie psy, więc nie załatwiają się na podwórku, ale w mieszkaniu.
Gorania była wczoraj i z nimi rozmawiała, to niech opowie, jak było.