Przepraszam, że nie napisałam wczoraj nic. Myślałam, że jak dam sobie chwilkę oddechu to będę w stanie pisać o tym spokojniej...
Merida TumorkaOd przedwczoraj wieczorem odmawiała jedzenia herbi care. Wczoraj przestała tak ochoczo skubać sianko, mleczyk i babkę. Przewracała się dwa razy częściej i dwa razy częściej musiałam ją myć, bo miała lekką biegunkę.
Steryd, który dostała z myślą o wzmocnieniu na wczorajsze badania niewiele pomógł. Mała nadal podduszała się w nocy.
Klatka piersiowa zawalona strasznie. W płuckach i przedsercowo widoczne zmiany (albo duże zapalenie, albo chłoniak, albo nowotwór). Tchawica była przez to uniesiona nieco do góry.
I posiniaczone ciałko od przewracania się.
Małej tak strasznie zmatowił się wzrok. Już nie patrzyła ciekawie na otoczenie a raczej ze zmęczeniem.
Więc pozwoliłam jej odejść...
Usypiała czysta i pachnąca. Na czterech łapkach, na błękitnym puszystym kocyku, na moich kolanach. Jej ostatnie dni pachniały siankiem, mleczem, babką, bazylią, marchewką, jabłuszkiem... i skoszoną trawą spod balkonu...
Meriduś, mam nadzieję, że za TM pachnie jeszcze piękniej! Że możesz w końcu rozpędzić się i fikać koziołki na cudownej i bezpiecznej łące.
Ucałuj ode mnie Puszka i Pati!
Słodki nochalku
zdjęcie z przedwczorajszego porankaSerce mi pęka, ale mam poczucie, że dostała od nas wszystko co moglismy jej dać. I wiem, że ona to czuła.
Merido, zostaniesz w naszych serduszkach! Marta1984 dziękuję za słowa otuchy, przepraszam, że nie byłam zbyt rozmowna!