A więc interwencja.... To były opuszczone budynki, chyba niczyje, w których ktoś po prostu trzymał sobie zwierzęta. Eko Straż odebrała psy i gołębie i króliki. Wszystkie w podobnym stanie skrajnego wycieńczenia organizmu.
Króliki od Straży przejęłam w Animie, dr Wójcik skontrolowała i przyjrzała się 6 przywiezionych uszków. Wszystkie potwornie wychudzone i wycieńczone, dwie samice po wielu ciążach. Skóra na nich po prostu wisi i widoczne są ślady samczych "zalotów" w postaci strupów i zadrapań.
Cztery maluchy-
Papaja, Malaga, Mario i Luigi nie ważyły prawie nic. Bałam się, że połamie im kości kiedy wyciągałam je z transporterka. Ciężko było określić ich wiek, też w koszmarnym stanie.
Dwie duże samice
Algida i Borówka,
Algida ledwie trzymała się na nogach, do teraz ma problemy z wyskakiwaniem z kuwety
Borówka w zasadzie na nogach się nie trzymała, jej uszy były zajęte świeżbem i licznymi strupami. Zostaal pierwszą dobę w Animie na obserwacji, reszta ruszyła do naszej Siedziby.
Pierwszej nocy odeszła
Malaga, jej brzuszek nie wytrzymał chyba nagłej dawki jedzenia, dziewczynka chyba nigdy w życiu nie widziała świeżego sianka i suszków
Dziś do biura dojechała
Borówka, już w dużo lepszym stanie, trzyma się prosto na nogach i ma czyste uszyska. Zarowno ona jak i
Algida mają dramatycznie wystajace żebra
Prym zabrała maluszki do siebie, mają mieć jutro sesję zdjęciową. Całe szczęście, ze nie zostały w Biurze bo ok godziny temu
Mario zaniemógł. Nie reaguje na otoczenie, ma biegunkę, temp ciała to 34- 35 st, maly piszczy...
Jest już po wizycie u lekarza, dostał leki, ale rokowania są bardzo ostrożne,
Prym z mężem walczą o maluszka, dogrzewają i obserwują, ale
Mario ciągle płacze...
To będzie trudna noc
Trzymajcie za nich mocno kciuki, to sa jeszcze takie dzieciaki...