niestety i mimo zabiegow Doktora i Ady ... maly zajaczek dzis zszedl, zostal dzis wieczorem pochowany w Lasku Bielanskim czyli w miejscu gdzie zostal znaleziony kilka tygodni temu
jeszcze dzis sie ze mna i z transporterem boksowal, wczoraj mial lekki rozwolnienie .... ale dzis czul sie wspaniale, rano i poludnia nakarmiony
a 2h pozniej juz byl niezywy :-(
po prostu ... masakra
dolaczyl tym samym do smutnej listy z Krolikami przez duze "K" takimi jak Bongo czy bezimiennym barankiem do zwierzakow ktorym mimo checi zycia sie nie udalo .... co za dzien, generalnie caly do dupy wlasnie przez to ze lista sie tak szybko wydluza
Bongo - mega przytulasny, zawsze calym cialem lezal na czlowieku (po wzieciu na rece) jakby mowiac wez mnie i ratuj ... jak chce zyc
!
krolik ktory nigdy sie nie skarzyl na swoj los, ktory zawsze chcial byc brany na rece
krolik z koszmarna nadwaga, z zerowa liczan badan ... no w sumie po co, od poltora roku na DT bez kontroli, do tego malo wypusczzany z klatki ... bo znowu po co
wczesniej u Pani Eli i dzieki nosowi Pani Eli wylądowal finalnie w lecznicy ....
ostatnie 1-2 tygodnie zycia mial prawie na rekach po kilka godzin dziennie, gdyby to byl Kapszpirowski to pewnie by go uleczyl ale ja nie mam takich umiejetnosci
przy okazji leczenia zebow i po zabiegu fatalnie sie wybudzal i w inkubatorze zszedl ... sekcja zrobiona tego samego dnia pokazala zaawansowanego raka watroby, perforacje sciany żołądka i pare innych rzeczy
przed operacja zębowa jeszcze trzymalem go na rekach i glaskalem ... i na moich rekach usypial do zabiegu
a 2h pozniej juz nie zyl :-( i wszystko na moich oczach
z tydzien dwa pozniej .. bialo czarno klapouchy baranek z fatalnym zapaleniem pluc, w stanie agonalnym (po siedzeniu u kogos przez tydzien w domu, nie mam pojecia po co ktos trzyma zwierzaka w tym stanie u siebie) trafia do lecznicy gdzie po 15-20 minutach schodzi w meczarniach
i teraz na dodatek dzis Zajac