Najwazniejsze, ze czuje sie dobrze i naprawde gratuluje, ze udalo sie z dobrym wetem szybko zareagowac!
Tak - muszę przyznać, że nasz "zwierzo-doktorek"
jest lekarzem z powołania. Świadczy tez chyba o tym wiecznie pełna poczekalnia pacjentów. Pamiętam jak kupilismy naszego Maxa - a było to w listopadzie. Przynieslismy go do domu i za jakiś czas króliczek sie rozchorował. Przeziebił się co najprawdopodobniej było spowodowane tym, że znalazł się w innych warunkach mieszkaniowych, tzn. suche i dosyć ciepłe powietrze (kaloryfery). Miał olbrzymi katar, ciężko oddychał. Zadzwoniłam wtedy do bardzo znanego weterynarza w Bydgoszczy z pytaniem czy przyjmie króliczka. Jednak z jego wypowiedzi wywnioskować można było tylko to, że co ja mu głowę zawracam jakimś tam królikiem!!!!!
Psa to on może leczyć ale królika? Przecież mozna sobie kupić nastepnego!!!! Byłam wtedy okropnie zbulwersowana.
Na szczęście mąż wynalazł w ciągu dnia klinikę do której w tej chwili cały czas chodzimy. Tam "nasz zwierzo-doktorek" z wielkim poświęceniem zajął się naszym pupilkiem i oczywiście wyleczył
No i tak już jestesmy wierni tej klinice prawie 5 lat. A właściwie to wierni jesteśmy jednemu panu doktorowi
Wierni i wdzięczni
Pozdrawiam