Transport był załatwiony, jednak musiałam odwołać. Kosiaki były przewożone od poprzedniej właścicielki, do DT na terenie Warszawy. Nie wytrzymały 20 minut drogi w transporterze wspólnym - jeden z braci został zagryziony, drugi ma poraniony pyszczek i poobgryzane łapki, najstarszy (tatuś, z zaćmą) poraniony mocno pyszczek i uszka. Teraz dochodzą do siebie w DT w Warszawie. Teoretycznie będą gotowi do drogi po 15 grudnia, po kolejnych oględzinach wet.
Mam na 17 grudnia transport Warszawa - Szczecin, ale: jedzie chłopak, którego nie znam, tylko grzecznościowo się zgodził. Na zwierzętach nie zna się, nie będzie w razie czego w stanie zareagować, jeśli koszaki znów będą miały problem w podróży. Jedzie PKP. Jak nie załatwię nikogo innego, będę musiała skorzystać z jego pomocy. Nie ukrywam, że nie jest to najlepszy "kurier", choć i tak chylę czoła przed nim, że się zgodził.
Jeśli jednak ktoś jechałby na tej trasie, ktoś z Forum lub mający doświadczenie w opiece nad zwierzętami, bardzo chętnie skorzystam z pomocy. Jest taka szansa?
Klatkę i pokarm na pierwsze dni można spakować jak bagaż, wystarczy wrzucić do przedziału. Koszaki są "uczone" bycia w jednym transporterze-klatce, choć jeśli nie będą tolerowały nadal małej przestrzeni, będę musiała zorganizować dwa osobne transporterki.
Kto może nam pomóc?